piątek, 27 grudnia 2013

BOURBONY SMALL BATCH - CZYLI CO WARTO KUPIĆ cz.V

"Errata czyli z ostatniej chwili
Witam w piątej już odsłonie małego poradnika kupującego bourbon whiskey. Tym, którzy widzą powyższy tytuł nie po raz piąty, a dopiero pierwszy, chcę powiedzieć, że od sierpniowego wydania Rynków Alkoholowych przybliżam polskim fanom bourbona ofertę krajowych sklepów względem tego właśnie gatunku whiskey. Jako że oferta ta jest dziś całkiem bogata (co jest mocno pocieszające), to dłuższą chwilę może zająć jej analiza i to bez gwarancji podjęcia dobrej decyzji. W obliczu takiej to sytuacji postanowiłem rosnącej powoli (acz sukcesywnie) tutejszej rzeszy amatorów bourbona podjęcie słusznej decyzji ułatwić. Na początek wybrałem tzw. bourbony small batch, czyli takie, do zestawienia których destylarnie używają stosunkowo niewielkiej liczby stosunkowo dobrych jakościowo beczek.
Część czwartą sprzed miesiąca zakończyłem trzema bourbonami z oferty Kentucky Bourbon Distillers (KBD), zwanej ostatnio Willet Distillery – Kentucky Vintage, Johnny Drum Private Stock oraz Noah’s Mill. Chciałbym jeszcze na chwilę zatrzymać się przy dwóch ostatnich pozycjach. Opisując je wspomniałem, że najmłodsze destylaty, wchodzące w skład zarówno Johnny’ego Druma Private Stock, jak i Noah’s Milla, spędzają w beczce 15 lat. No i nie kłamałem, bo tak właśnie jest, a raczej było do niedawna. Jak się właśnie teraz dowiedziałem z pewnego źródła, KBD/Willet od pewnego czasu ma problemy z zaopatrzeniem tych dwóch marek w tak stare destylaty (przypomnę tu, że KBD jest niezależną firmą butelkującą i to największą w USA, która kupuje whiskey od innych destylarni). W związku z tym zarówno Johnny Drum Private Stock, jak i Noah’s Mill w najnowszych odsłonach składają się z destylatów momentami znacznie młodszych, niż wspomniane 15 lat. Trzeba zatem przy zakupie tych bourbonów zwrócić szczególną uwagę na wzmianki dotyczące wieku tych whiskey. W przypadku Johnny’ego Druma trzeba na górze przedniej etykiety odnaleźć liczbę „15”. Jej brak świadczyć może wyłącznie o tym, że mamy do czynienia z wersją nową „zubożoną”. W przypadku Noah’s Milla interesować nas powinna dodatkowa etykieta na szyjce butelki. Jeśli znajdziemy napis „aged in wooden barrels for fifteen years”, to znaczy, że jest to stara, lepsza wersja. Niestety na najnowszych flaszkach tego bourbona odnaleźć można już tylko napis „aged in wooden barrels until fully mature”. To oznacza, że również i w tym przypadku mamy do czynienia ze „zubożoną” wersją dawnej minimum 15-letniej whiskey. Niestety.
Jako że przed miesiącem nie skończyłem opisu wszystkich bourbonów small batch od KBD/Willet, poniżej przedstawiam pozostałe.
Pure Kentucky XO
            Butelką i etykietą bourbon ten stylizowany jest na dobry koniak. Podkreśla to jego typowo „koniakowe” określenie wieku XO, zarezerwowane dla ponadprzeciętnie wyleżakowanych destylatów. W przypadku Pure Kentucky XO najmłodszy składnik nastawu spędził w beczce 12 lat, co przy zawartości alkoholu 107 proof (53,5%) stanowi całkiem przyzwoite połączenie. Możemy więc w tym wypadku liczyć na wyraźne tony waniliowo-karmelowe z domieszką dębiny, co z pewnością nie umknie naszym zmysłom przy tak zwiększonej zawartości alkoholu. Całości niezłego wizerunku dopełnia stylowa etykieta z mapką stanu Kentucky oraz szyjka butelki zgrabnie zalana niebieskim woskiem........"
W grudniowym numerze miesięcznika branżowego Rynki Alkoholowe, w piątej już odsłonie, prezentuję kolejne Bourbon Whiskey w wersji Small Batch, jakie dostępne są na polskim rynku. Oczywiście powyżej cytuję tylko fragment mojego tekstu. Aby przeczytać pozostałą część, należy chwycić w dłoń egzemplarz najnowszego numeru Rynków, do czego Was serdecznie zachęcam.
PS. Za miesiąc (jak zwykle) ukaże się mój kolejny tekst - tym razem poświęcony fenomenowi rynku bourbona: whiskey Van Winkle. Już dziś zapraszam do lektury styczniowego wydania RA.

niedziela, 22 grudnia 2013

20. WHISKY ADVOCATE AWARDS

Już od 20 lat zawsze o tej porze roku amerykański magazyn Whisky Advocate (konkurent brytyjskiego Whisky Magazine) ogłasza zwycięzców swojego plebiscytu Whisky Advocate Awards.
Poniżej prezentuję listę tegorocznych laureatów tego prestiżowego dorocznego plebiscytu:

1. Craft Whiskey of the Year - Few Spirits Rye (46,5% vol.)
2. American Whiskey of the Year - Four Roses Small Batch Limited Edition 2013 (51,5% vol.)

3. Canadian Whisky of the Year - Wiser's Legacy (45% vol.)
4. Irish Whiskey of the Year - Redbreast 21YO (46% vol.)
5. Japanese Whisky of the Year - Yoichi Single Cask 1988 (62% vol.)
6. World Whisky of the Year - Kavalan Solist exBourbon Cask (57,1% vol.)
7. Blended / Blended Malt Scotch Whisky of the Year - The Big Pit Christmas 2013 Edition (54,9% vol.)
8. Speyside Single Malt of the Year - Macallan Ruby (43% vol.)
9. Islay Single Malt of the Year - Kilchoman 2007 (46% vol.)
10. Highlands / Islands Single Malt of the Year - Talisker Storm (45,8% vol.)
11. Lowlands / Campbeltown Single Malt of the Year - Kilkerran Work in Progress 5 Sherry Wood (46% vol.)
12. Lifetime Achievement - Michael Urquhart, Managing Director of Gordon & MacPhail
13. Distiller of the Year - Diageo
                                                                                           Roseisle Distillery

sobota, 14 grudnia 2013

JACK DANIELS SINATRA SELECT DOSTĘPNA W POLSCE!!!

A jednak stało się!
O specjalnej (i wyjątkowej) edycji whiskey JD - Jack Daniels Sinatra Select - pisałem już na łamach tego bloga. Tam też od kilku tygodni toczyła się dyskusja, czy , ile i za ile JD Sinatra Select będzie dostępna w naszym kraju (kliknij tutaj).
Tym razem mam przyjemność ogłosić, że JD Sinatra Select będzie dostępna w Polsce. Poniżej cytuję tekst prasowy dotyczący tego wydarzenia:
"Na nasz rynek wchodzi Sinatra Select, specjalna edycja marki Jack Daniel’s. Jej właściciel Browan-Forman przygotował ją na zbliżającą się setną rocznicę urodzin gwiazdora.
Sinatra Select zawiera 45 proc. alkoholu i pochodzi ze specjalnych beczek - ze względu na ich przeznaczenie nazywane są beczkami Sinatry
Sinatra Select zawiera 45 proc. alkoholu i pochodzi ze specjalnych beczek - ze względu na ich przeznaczenie nazywane są beczkami Sinatry, informuje Brown– Forman, właściciel marki Jack Daniel's.  Butelka trunku kosztować będzie w Polsce ok. 800 zł.
Frank Sinatra znany był ze swojego zamiłowania do whiskey Jacka Daniel's.  Brown-Forman podkreśla, że gwiazdor przyczynił się do zwiększenia rozpoznawalności brandu.
- Ojcu z pewnością by to pochlebiało. Ta wyborna Tennessee Whiskey, „Old nr 7", jak ją nazywał, była zawsze ważną częścią jego życia. Bardzo lubił zarówno raczyć się nią z przyjaciółmi, jak i częstować nią nowych znajomych. Cieszę się, że mogę nadal być częścią rodziny Jack Daniel's i uważam, że premiera Sinatra Select będzie doskonałym sposobem uczczenia zbliżającej się rocznicy jego urodzin (Frank Sinatra urodził się 12 grudnia 1915 roku – red.) – skomentował Frank Sinatra Jr .
Na czarnej butelce Sinatra Select poza pomarańczowymi akcentami, ulubionym kolorze Franka Sinatry, znajduje się charakterystyczny kapelusz artysty oraz logo Jack Daniel's Country Club. Dołączona jest również broszura opowiadająca historię znajomości Franka Sinatry z marką Jack Daniel's. – podaje Brown-Forman.
Edycja Sinatra Select pojawiła się w na początku tego roku w strefach wolnocłowych. Decyzja Browan-Forman, aby wprowadzić Sinatra Select także do naszego kraju nie dziwi. Polska jest bowiem jednym z najszybciej rozwijających się rynków tzw. brown spirits w Europie. W ciągu ostatnich czterech lat ich sprzedaż rosła u nas średnio o ponad 20 proc. rok do roku.
Tyko od lipca 2012 r. do czerwca 2013 r. Polacy kupili ok. 13,8 mln litrów whisky, o 18 proc. więcej niż rok wcześniej, wynika z danych firmy badawczej Nielsen. Wydatki na nią sięgnęły w tym okresie 995  mln zł. To oznacza wzrost o niemal 16 proc.
Jeszcze dwa lata temu Polacy wydawali na whisky ok. 700 mln zł. W naszym kraju najpopularniejsze są whisky szkockie, w tym głównie te ze średniej półki cenowej: Johnnie Walker Red koncernu Diageo oraz Ballantine's Finest grupy Pernod Ricard.
Niemal co piąta złotówka przeznaczana przez Polaków na whisky przypada na whiskey amerykańskie, do których zaliczany jest właśnie Jack Daniel's. Tylko w czterech pierwszych miesiącach 2013 r.  wielkość sprzedaży tych trunków poszła w górę o ok. 20 proc., podaje Nielsen.

Jack Daniel's jest  czwartą najpopularniejszą marka w Polsce – licząc łącznie dostępne u nas whisky i whiskey. Jej udziały pod względem wielkości sprzedaży przekraczają 8 proc."

piątek, 6 grudnia 2013

BOURBONOWE NOWOŚCI NA JESIEŃ 2013 - cz.V

Na temat nowości ze świata bourbona i innych american whiskey pisałem już czterokrotnie (patrz tutajtutajtutaj i tutaj).
Wygląda na to, że jesień nam się powoli kończy (za oknem jest biało i wietrznie), więc i cykl postów pod powyższym tytułem przestaje powoli mieć rację bytu (i to nie tylko ze względu na panującą od niedawna aurę). Producenci whiskey powoli kończą prezentację najnowszych propozycji, tak tych dorocznych, jak i całkowicie jednorazowych, superlimitowanych. Jednak zdołałem jeszcze wyłuskać kilka propozycji, o których do tej pory nie wspominałem:
1. Jefferson's Presidential Select 30YO - Trey Zoeller z Mclain & Kyne - właściciela marki Jefferson's - zapowiedział właśnie wypuszczenie na rynek mocno ograniczonej ilościowo edycji 30-letniej swojej Jefferson's Presidential Select. Do tej pory prezydenckie bourbony miały odpowiednio 17YO i 18YO. Beczki do tych wersji pochodziły jeszcze z legendarnej Stitzel-Weller Distillery. Tym razem mamy do czynienia z wyjątkowo długo leżakowanym bourbonem, co zapowiada i wyjątkowe doznania organoleptyczne z silną dawką tonów wytrawnych i wysoką cenę już na rynku pierwotnym (Zoeller wspomina coś o sugerowanej cenie 200$ za butelkę). Niestety producent nie ujawnia źródeł beczek do tej edycji. Wiadomo tylko, że w sumie pojawi się na rynku grubo poniżej 100 skrzynek (zwyczajowa skrzynka amerykańskiej whiskey posiada 3 butelki, jednak do końca nie wiadomo, o jakich skrzynkach mówi Zoeller).
2. Jefferson's Ocean Aged at Sea - Wygląda na to, że po sukcesie pierwszej edycji Ocean Aged, Trey Zoeller postanowił iść za ciosem i zarobić jeszcze trochę dolarów. Poprzednia edycja stanowiła bourbon whiskey leżakowaną 6-7 lat na lądzie w magazynie leżakowym (czyli normalnie), po czym wylądowała na morskiej łajbie na dodatkowe finiszowanie w klimacie morskiego słonego powietrza oraz dogrzewającego beczki słońca. Butelki tak spreparowanej whiskey rozeszły się błyskawicznie. Zapowiadane wznowienie różnić się jednak będzie od pierwowzoru. Tym razem na morski kuter trafiły beczki z dziewiczym destylatem, które magazynku leżakowego nie widziały na oczy. Cały proces maturacji zatem przebiegał na pełnym morzu. Ciekaw jestem, jak to wpłynęło na paletę tej bourbon whiskey. Niestety pewnie nie ujrzy ona kontynentu europejskiego, jak jej poprzedniczka, choć może tym razem zdarzy się jakiś cud.
3. George Dickel No.1 with Corn Whisky - na początku przyszłego roku Diageo (właściciel George A. Dickel & Co.) planuje rozpocząć sprzedaż whisky z logo George Dickel, która to whisky znów nie będzie należeć do silnie ostatnio promowanej "kategorii" Tennessee Whisky. Podobnie było już w przypadku George Dickel Rye Whisky. Oczywiście każda whisky George Dickel, niezależnie od tego, jaki gatunek whisky reprezentuje, poddawana jest obowiązkowemu procesowi charcoal mellowing. Tak jest i w tym przypadku. To, co wyróżnia tę whisky pośród innych Dickelów, to fakt, iż jest to trunek niepoddany leżakowaniu (white whisky). Zgodnie z zapewnieniami producenta destylat GD No.1, to podstawa wszystkich znanych powszechnie wersji GD Tennessee Whisky (No.8 czy No.12). Zawartość alkoholu została ustalona w tym przypadku na 90 proof (45,5%). w ofercie sklepów alkoholowych ma pojawić się już w styczniu  w sugerowanej cenie 22$. Cóż, widzimy, że Diageo nie chce zostać w tyle za swym największym na polu Tennessee Whisky konkurentem czyli Jack Daniel Distillery, która swoją uneaged whiskey wypuściła już ponad rok temu (patrz tutaj i tutaj).

niedziela, 1 grudnia 2013

ORPHAN BARREL I BLADE&BOW - CZYLI EXPANSJI DIAGEO CIĄG DALSZY

Na temat nowego projektu ataku na rynek bourbona prze Diageo, czyli Orphan Barrel, pisałem już w listopadzie (tutaj). Ponieważ dysponuję od tamtego czasu kilkoma nowymi wieściami, stąd potrzeba napisania tego posta.
Diageo otóż ze wspomnianej czwórki, należącej do kolekcji, wypuści na początku przyszłego roku (czyli już w sumie niedługo) dwie - Barterhouse 20YO oraz Old Blowhard 26YO.
Oprócz tego Diageo zdradziło swoje plany co do innej kolekcji american whiskey, która w sensie formalnym nie będzie w żaden sposób utożsamiana z projektem Orphan Barrel. Ta "inna" kolekcja zwać się będzie Blade & Blow. W jej skłąd również wejdą bourbon whiskey, choć również w tym przypadku do końca nie wiadomo o źródle ich pochodzenia. Blade & Blow ma ukazać się w sklepach w drugiej połowie przyszłego roku.
W zasadzie mógłbym na tym skończyć powyższy wpis, jednak tak się nie stanie. Przyczyn ku temu jest kilka, a ja nie byłbym sobą, gdybym ich nie wyłuskał. Oto one:
1. Wprawne oko czytelnika zapewne dostrzegło rozbieżność tego posta z treścią posta spod linku "tutaj". Pisałem w nim o whiskey Old Blowhard z oznaczeniem wieku 27YO. Zresztą fotografia tej flaszki ukazująca jej etykietę własnie taki wiek sugeruje. Tymczasem kolejne materiały na temat kolekcji Orphan Barrel mówią już o wieku tej whiskey, jako 26YO. No i teraz nie wiadomo, co jest prawdą. W każdym razie ja nie wiem :( Ale to nie wszystko...
2. Kolekcja Orphan barrel była reklamowana, jako zbiór Tennessee Whiskey z beczek nieco zapomnianych i przypadkiem odkrytych. Brzmi nieźle, tylko (jak się teraz okazuje) pierwsze dwie whiskey (wspomniane wyżej Bartehouse i Old Blowhard), to tak naprawdę Kentucky Bourbon Whiskey - w dodatku nie wiadomo, z jakiej (lub jakich) destylarni, bo akurat tego panowie z Diageo powiedzieć nie chcą - a nie chcą, bo podobno nie wiedzą ;)
3. Czy jednak możliwe jest, by nie wiedzieć, z jakiej destylarni posiada się beczkę whiskey, skoro każdy (podkreślam: każdy) destylator oznacza swoimi danymi wieko takich beczek. No może po 20 latach i więcej zbyt klarowne to wieko czytelniczo nie jest (kurz oraz inne zanieczyszczenia - jeśli w ogóle), jednak trzeba być chyba analfabetą, żeby nie rozkaligrafować napisu na wieku beczki, która zwyczajowo w USA leży na boku (co dobrze ogranicza wpływ czynników zanieczyszczających czcionkę z wieka). Mówiąc krótko, Diageo nie zamierza ujawniać źródeł swoich whiskey, użytych do kolekcji Orphan Barrel - co zresztą czyni nie pierwszy raz.
4. Diageo dumnie rozpowiada, że whiskey z kolekcji Orphan Barrel będzie rozlewana w Tennessee, sugerując jednocześnie, że stanie się to w Cascade Distillery, producencie George A. Dickel Tennessee Whisky. Ciekawe, szczególnie z tego powodu, że nawet whiskey Dickel nie jest tam rozlewana, bo jakoś brak tam butelkowni. No chyba, że mam nieaktualne dane.
Wybaczcie, że znów piszę tak, jakbym celowo chciał zdeprecjonować kolejne wartościowe przedsięwzięcie w świecie american whiskey. No w końcu dłuuuugo leżakowane bourbony z zapomnianych beczek mogą i muszą stanowić nie lada gratkę dla wielbicieli gatunku, za którą przyjdzie im pewnie zapłacić nie lada cenę. I właśnie o to mi chodzi. Skoro cena będzie stosunkowo wysoka (tu pobawię się w małego jasnowidza :), to chciałbym wiedzieć, za co płacę i to bez "cienkich" mitów i innych legend niemających odzwierciedlenia w rzeczywistości.
To tyle. Poza tym poczekam razem z wami na rozwój wypadków i pojawienie się owych "osieroconych" i zapomnianych przez wszystkich bourbonów. Może nawet któregoś kupię, jak tylko będzie to możliwe i... sensowne.
Pozdrawiam!

środa, 27 listopada 2013

JIM BEAM SINGLE BARREL BOURBON NA HORYZONCIE

James B. Beam Distilling Co. (Beam Inc.) powiększy w przyszłym roku swoją (na razie bardzo ubogą) ofertę bourbonów w wersji single barrel. Przypomnę, że do tej pory był to jedynie Knob Creek Single Barrel.
Z tego, co mów Fred Noe (master distiller), będzie to bourbon w wieku 4-7 lat, sporządzony według receptury typowej dla linii spod znaku Jim Beam. Whiskey przeznaczona do tej edycji zostanie przefiltrowana przed rozlaniem do butelek - niestety - i rozcieńczona do poziomu 90 proof (45%) - w zasadzie też niestety :( Wygląda więc na to, że będzie to single barrel dla mas czyli bourbon skierowany do tzw. szerokiej gamy odbiorców, choć mimo wszystko bardziej wyszukany.
Fred Noe zaprezentował też butelkę, która swym kształtem do żywego przypomina Jima Beama Signature Craft 12YO. Będzie ona dostępna od kwietnia 2014 roku w cenie 35$ za 750ml na rynku pierwotnym.
Jak dodaje Noe, destylarnia rozważa również wersje single barreli z odmienną zawartością alkoholu i w odmiennym wieku. Szykuje nam się zatem mała rodzinka. Z ciekawością będę śledził jej losy...

poniedziałek, 25 listopada 2013

BOURBONY SMALL BATCH - CZYLI CO WARTO KUPIĆ cz.IV

"Cud niepamięci
Tym, którzy widniejący wyżej tytuł widzą po raz pierwszy, powiem, że od sierpniowego numeru „Rynków Alkoholowych” staram się przybliżyć czytelnikom najlepsze marki bourbon whiskey, jakie można zdobyć na naszym krajowym rynku. Na początek postanowiłem opisać bourbony zwane Small Batch czyli takie, do zestawienia których producenci używają niewielu beczek z najlepszymi swoimi destylatami. Owe niewiele beczek oznacza w tym przypadku liczbę od dwóch do co najwyżej kilkudziesięciu, co w praktyce oznaczać ma whiskey o bardzo dobrych walorach aromatyczno-smakowych czyli trunek z tzw. wyższej półki. Gdy zastanawiałem się nad tym, od czego zacząć tym razem i jakie bourbony zaprezentować, niespodziewanie przyszło olśnienie. Dotyczyło ono bourbona Woodford Reserve Distillers Select (z Woodford Reserve Distillery), którego opisałem w zeszłym miesiącu. Był on przedostatnią pozycją poprzedniego artykułu, po którym wspomniałem o bourbonie 1792 Ridgemont Reserve, pochodzącym z zupełnie innej destylarni (Barton 1792 Distillery). W związku z tym czytelnik mógł odnieść wrażenie, że Woodford Reserve Distillery nie dysponuje już żadnym bourbonem small batch, będącym w stałej ofercie, a to byłaby nieprawda (przypominam, że świadomie w tym cyklu artykułów pomijam wszelkie wersje limitowane). Istnieje bowiem drugi bourbon permanentnie oferowany rynkowi, a nie wspomniany przeze mnie wyłącznie z powodu niepamięci. Jest nim oferowany od marca zeszłego roku:
Woodford Reserve Double Oaked
            Wszystko wskazuje na to, że mamy tu do czynienia z destylatem wciąż pochodzącym z dwóch źródeł, o których wspomniałem miesiąc temu. Przypomnę więc, że destylaty do Woodford Reserve Distillers Select i Double Oaked pochodzą z Brown-Forman Distillery (podwójna destylacja w kolumnie destylacyjnej i aparacie typu thumper) oraz z Woodfrod Reserve Distillery (potrójna destylacja w trzech miedzianych alembikach typu szkockiego). Oba destylaty leżakują już przez cały okres swojej maturacji w kamiennych magazynach Woodford Reserve i to właśnie tu zaczyna się historia nieco odmienna od wersji Distillers Select. W przypadku Double Oaked destylaty leżakowane są, jak sugeruje nazwa, dwa razy. Za każdym razem do akcji wkracza nieco inaczej spreparowana beczka. Pierwsza beczka zestawiona jest tu z klepek dębowych sezonowanych przez dziewięć miesięcy na wolnym powietrzu. Beczka ta, jak mówi mistrz destylacji Chris Morris, została poddana „kompletnemu procesowi opiekania i wypalania”. Drugą beczkę dla odmiany poddano dwukrotnie dłuższemu opiekaniu (toasting) i zaledwie bardzo lekkiemu 5-sekundowemu wypaleniu (charring). Oba typy beczek są wykonywane na zamówienie, co nie jest trudne zważywszy na fakt, że firma bednarska należy do korporacji Brown-Forman, właściciela także Woodfrod Reserve Distillery.
            Według producenta kluczem do unikatowej palety aromatyczno-smakowej tej bourbon whiskey jest dodatkowe półroczne (do roku) leżakowanie finiszowe dojrzałego destylatu we wspomnianej drugiej beczce. Głębokie opiekanie ma wzbogacić ową paletę w tony miodu, kremu i wanilii, zaś bardzo delikatne wypalenie ma być tu źródłem „eleganckich tonów słodyczy”. Produkt końcowy rozlewany jest do znanych w kształcie butelek, które są identyczne, jak w przypadku wersji Distillers Select. Jedynymi akcentami (poza nazwą rzecz jasna) wyróżniającymi Double Oaked od Distillers Select są: miedzianego koloru etykieta oraz równie miedziane zdobienie szyjki butelki. W jej wnętrzu znajduje się około 7-letnia (w sumie) bourbon whiskey z zawartością alkoholu 90,4 proof (45,2%). Cena Woodford Reserve Double Oaked na polskim rynku sięga 350 zł. Polecam ją wszystkim tym, którzy mieli okazję próbować wersję Distillers Select i chcieliby poczuć zwiększoną dawkę akcentów dębowych. Będziecie zaskoczeni i to na plus.
Angel’s Envy
            Czyżby aniołowie naprawdę mieli w tym wypadku czego zazdrościć? Angel’s Envy, to bourbon whiskey zamknięta w niezwykle wysokiej i smukłej butelce, której tylną ściankę zaopatrzono, a jakże, w anielskie skrzydła (póki co jedynie w postaci malowidła). Skąd te anioły i skąd ta zazdrość, czas wyjaśnić. ..."
To już czwarta część z cyklu artykułów, które poświęcam przeglądowi polskiego rynku bourbonów w wersji small batch. Zapraszam do przeczytania całego tekstu jak zawsze do miesięcznika Rynki Alkoholowe  - tym razem do numeru listopadowego, który właśnie ujrzał światło dzienne :)

sobota, 9 listopada 2013

PAPPY VAN WINKLE'S FAMILY RESERVE 23YO

Pappy Van Winkle's Family Reserve 23YO - whiskey niezwykle rzadko spotykana i zawsze piekielnie droga. Jak pisze o nim znawca american whiskey Charles K. Cowdery, Pappy Van Winkle’s Family Reserve 23YO „to niemal mityczny trunek – niewielu miłośników go widziało, a jeszcze mniej ma butelkę tego bourbona”. Bourbon ten należy do jednych z najbardziej pożądanych przez miłośników tego gatunku whiskey (nie wspominając o miłośnikach samej marki). To najstarsza wersja słynnej pszenicznej bourbon whiskey z kolekcji rodziny Van Winkle. Ukazuje się teoretycznie raz w roku, jednak to tylko teoria. Firma Old Rip Van Winkle, z uwagi na sporadyczną obecność tego bourbona na rynku, zrezygnowała nawet z umieszczania jej wizerunku (obok innych członków kolekcji) na reklamach w mediach. Pappy 23YO wypuszczany jest bardzo rzadko i w bardzo ograniczonej ilości. Znanej miłośnikom butelce towarzyszy równie znany aksamitny czarny futerał. 23 lata w beczce obiecują obecność w palecie akcentów dębowych przemieszanych z dystyngowanym tchnieniem skóry i palonego cygara. To trunek nie tylko dla prawdziwych koneserów, ale dla koneserów z grubym portfelem. Dodatkowym atutem, jaki zawarty jest w zawsze wysokiej cenie tego bourbona, jest prestiż – element może dyskusyjny, jednak obecny zaledwie w niewielu whisk(e)y na świecie.


środa, 6 listopada 2013

ORPHAN BARREL - NOWA KOLEKCJA STARYCH WHISKEY OD DIAGEO

Diageo, prawdziwy moloch światowego biznesu alkoholowego i właściciel George A. Dickel & Co. (Cascade Distillery) - producenta George Dickel Tennessee Whisky, zapowiedział właśnie wypuszczenie na rynek specjalnej kolekcji Tennessee Whiskey, wyprodukowanej przez wspomnianą wyżej destylarnię.
Kolekcja sygnowana będzie nazwą Orphan Barrel Lost & Found Whiskey Company. W jej skład wejdą whisky, które spędziły w beczce 15-27 lat czyli momentami naprawdę długo.
Kolekcję zainauguruje Barterhouse Whiskey 20YO w cenie 60$ na rynku pierwotnym. Do niego z czasem dołączą: Strongbox 15YO, Rhetoric 19YO oraz Old Blowhard 27YO.
Wyraźnie widać (nie tylko po tym przykładzie), że Diageo wreszcie zrozumiało swój błąd, gdy w swoim czasie zrezygnowało w większości z rynku american whiskey. Szkoda, że w związku z tym doprowadziło do zamknięcia i dewastacji wielu znakomitych destylarni bourbon whiskey. W obliczu prawdziwego renesansu bourbona na arenie brązowych spirytusów Diageo usilnie (i czasem nieudolnie) próbuje odciąć sobie jak największy kawałek z tortu ogromnych przychodów, jakie generuje corocznie sprzedaż whiskey z USA. Z pewnością opisywana tu kolekcja ma takie zadanie do spełnienia, choć niewątpliwie również powinna przez to podnieść prestiż whiskey należącej do Diageo (a przez to i samego molocha).
Z gruntu rzeczy wszystko mi jedno, jaki cel przyświeca Diageo przy opracowywaniu tego projektu. Ważne jest to, że fani bourbona i innych american whiskey znów będą mieli okazję kupić i zdegustować coś nowego, a przy tym całkiem nieźle wyleżakowanego. Oby tylko co nieco z tej kolekcji zawitało do Europy... :)

piątek, 1 listopada 2013

MASTER DISTILLER'S UNITY SPRZEDANY!

O niecodziennym przedsięwzięciu amerykańskich mistrzów destylacji bourbon whiskey pisałem we wrześniu (koniecznie kliknij tutaj). Wówczas to, za pomysłem i namową Parkera Beama, master distillera z Heaven Hill Distilleries, powstał bourbon absolutnie unikatowy - Master Distiller's Unity. Całkowity dochód ze sprzedaży zestawu dwóch (tylko i wyłącznie!) butelek zapakowanych w specjalną skrzynkę z autografami partycypujących w realizacji projektu starych mistrzów miał zasilić konto fundacji Parkera Beama Promise of Hope
Zgodnie z zapowiedzią w dniu 13 pażdziernika 2013 roku zestaw Master Distiller's Unity został wystawiony na aukcję w domu aukcyjnym Bonham's w Nowym Jorku. Szczęśliwy (i anonimowy) nabywca wylicytował zestaw za sumę 8.500$, jednak ostatecznie podwyższył ją sam na 10.115$, co w przeliczeniu na nasze złotówki daje jakieś 32.000zł. Gratulacje należą się tak dla nabywcy, jak i samego Parkera Beama - pomysłodawcy tego niesamowitego projektu.
Ciekaw jestem, co stanie się z tymi jedynymi w swoim rodzaju butelkami bourbon whiskey i czy jeszcze kiedyś gdzieś je zobaczymy...

poniedziałek, 28 października 2013

BOURBONY SMALL BATCH - CZYLI CO WARTO KUPIĆ cz.III

"Odrobina rozgoryczenia
Niestety my, polscy fani bourbon whiskey, nie wzbudzamy w destylatorach z Kentucky takiego zainteresowania, jak Japonia i Australia czy też mocno wschodzący rynek w Chinach. To do tych krajów kierowana jest szczególnie bogata oferta bourbona, mająca swój znaczny udział w ogólnym eksporcie whiskey z USA. Próżno więc oczekiwać, że specjalnie dla nas będą kreowane osobne wersje bourbonów, tak jak to się dzieje chociażby w przypadku Wild Turkey przeznaczanej dla Japończyków. Jeśli ma miejsce amerykańska premiera limitowanej edycji whiskey spod znaku Dzikiego Indyka, to prawie na pewno można oczekiwać, że równolegle pojawi się jej wersja na rynek japoński. Z reguły różni się ona albo opakowaniem (według mnie ładniejszym), albo zawartością alkoholu (na pewno wyższą) czy wiekiem destylatu (z reguły starsze) albo wszystkimi tymi parametrami równocześnie. Powstają też regularne edycje wyłącznie na rynek japoński (z pominięciem nawet Stanów Zjednoczonych), jak Wild Turkey 13YO, o której prawdopodobnie większość europejskich fanów bourbona nawet nie słyszała. Rzecz jasna nie tylko Wild Turkey rozpieszcza wybrane grupy swoich wielbicieli. Podobnie czyni Four Roses i również dotyczy to rynku japońskiego.
Co zatem nam pozostaje? Pomijając zakupy za granicą możemy tylko liczyć na kreatywność i zaradczość polskich importerów amerykańskiej whiskey. Na szczęście w tym względzie jest coraz lepiej. Okazuje się, że oferta bourbon whiskey w wersji small batch w polskich sklepach internetowych jest na tyle bogata, że musiałem napisać trzecią część przewodnika po tego typu bourbonach. A zatem kontynuujemy temat rozpoczęty w sierpniu.
Four Roses Small Batch
            Pisząc te cztery wyrazy mogę tak naprawdę mieć na myśli dwie różne wersje bourbon whiskey spod znaku Czterech Różyczek. Jedna z nich znajduje się w regularnej ofercie, druga zaś stanowi doroczną edycję limitowaną. Jako, że ten cykl artykułów z założenia nie dotyczy specjalnych edycji limitowanych (co nie znaczy, że nie podejmę tego tematu, choćby z uwagi na wzrastającą grupę kolekcjonerów), poniższy tekst dotyczy więc wyłącznie „cywilnej” wersji small batch, którą dostaniemy w Polsce już za około 160 zł.
            Degustując bourbony Four Roses zawsze trzeba brać pod uwagę fakt, iż w tej destylarni kreuje się aż dziesięć profili aromatyczno-smakowych. Ta dość niezwykła sytuacja ma miejsce dlatego, że w Four Roses Distillery stosuje się dwie receptury zbożowe oraz pięć różnych szczepów drożdży i to w dowolnej kombinacji. Zacznijmy od receptur zbożowych (mashbill). Pierwszą z nich jest słodsza receptura, zwana OE – czyli 75% kukurydzy, 20% żyta i 5% słodu jęczmiennego. Drugą recepturę stanowi jej bardziej wytrawna wersja, zwana OB – czyli 60% kukurydzy, 35% żyta oraz wciąż 5% słodu jęczmiennego. Jak twierdzą znawcy tematu (i trzeba przyznać, że mają rację), na ostateczny profil bourbona swój wpływ mają też odpowiednio selekcjonowane szczepy drożdży. W Four Roses są to następujące szczepy: V – dający profil delikatnie owocowy, K – lekko korzenny, O – mocno owocowy, Q – floralny oraz F – ziołowy. Ostatecznie w Four Roses powstają bourbony, które, będąc kombinacją dwóch czynników – receptury i drożdży – są odpowiednio znakowane. Mamy zatem bourbony OBSK, OESV czy OBSQ.
Można w związku z tym zadać pytanie, jaki profil otrzymamy, kupując butelkę Four Roses Small Batch. No cóż, tyle się narozpisywałem o dziesięciu profilach aromatyczno-smakowych bourbonów Four Roses, by teraz powiedzieć wam, że kompletnie nie mam pojęcia, który profil jest reprezentowany w zakupionej przez was butelce. Trzeba przyznać, że Four Roses Small Bath jest naprawdę small batch i to bardzo. Do zestawienia tej wersji używa się jedynie około 19 beczek! W beczkach tych przez około siedem lat leżakowały sobie destylaty wyprodukowane według czterech receptur (z dziesięciu istniejących, że przypomnę) – i tu właśnie pojawia się zagadka godna Sherlocka Holmesa. Otóż destylarnia zupełnie nie podaje, jakie profile (receptury) są reprezentowane w konkretnym nastawie (batch), a żeby było ciekawiej, profile te mogą być zmienne z nastawu na nastaw.
Czy zatem jest coś pewnego w Four Roses Small Batch? Chyba tylko to, że zawartość alkoholu w tym bourbonie jest stała i wynosi 90 proof (45%). Jeśli więc szukacie ogólnego ujęcia charakteru bourbona z Four Roses Distillery, to polecam właśnie Small Batch. Jeśli zaś chcecie ocenić walory konkretnego profilu, to trzeba sięgnąć po Cztery Róże w wersji single barrel (choć i tu napotkać można pewne ograniczenia, ale o tym kiedy indziej)......"
To oczywiście tylko fragment mojego artykułu, który znajdziecie w najnowszym, październikowym wydaniu miesięcznika Rynki Alkoholowe. Jest to już trzecia część poradnika skierowanego do polskiego amatora bourbon whiskey, w którym przybliżam ofertę krajowych sklepów prowadzących sprzedaż bourbonów small batch. Polecam wszystkim zainteresowanym lekturę całego tekstu i już dziś zapraszam do przeczytania części IV w listopadowym wydaniu Rynków.

czwartek, 17 października 2013

WIELKA KRADZIEŻ WHISKEY VAN WINKLE!!!

Whiskey spod znaku Van Winkle już od dawna przysparzają kolekcjonerów i fanów marki o ból głowy i kołatanie serca. Powodów jest ku temu kilka. Po pierwsze, w niektórych kręgach bourbony rodziny Van Winkle uważane są za najlepsze na świecie (niezmiennie i na zawsze). Po drugie, firmuje ją jedna z najbardziej arystokratycznych bourbonowych dynastii z Kentucky - w końcu słynny Julian Proctor "Pappy", szef równie słynnej The Stitzel-Weller Distillery, nosił nazwisko Van Winkle. Po trzecie, rodzina wypuszcza na rynek dorocznie bardzo ograniczoną ilość butelek swojej kolekcji whiskey (bourbon i rye), co powoduje jej szybki deficyt na rynku pierwotnym (sklepy w USA prowadzą sprzedaż Van Winkli na zapisy!) i ogromne momentami ceny na rynku wtórnym (czasem wręcz nie do wytłumaczenia). Na czym polega fenomen marki Van Winkle? Myślę, że poświęcę temu coraz bardziej fascynującemu tematowi jeden z moich najbliższych artykułów w miesięczniku "Rynki Alkoholowe".
Ale w końcu nie o tym miałem pisać dziś. Wiedziałem, że ludzie mogą zrobić wiele dla swojej ukochanej marki, ale nie sądziłem, że aż tyle i to dosłownie. Oto źródła amerykańskie donoszą o bezczelnej kradzieży 68 3-butelkowych skrzynek whiskey Van Winkle na łączną sumę 26.000$ (na rynku pierwotnym). W skrzynkach, ukradzionych wprost z magazynów destylarni Buffalo Trace (która ma podpisaną umowę joint venture na produkcję whiskey Van Winkle) znalazły się takie marki, jak Pappy Van Winkle's Family Reserve 20YO (195 butelek) oraz Van Winkle Family Reserve Rye 13YO (9 butelek).
Według śledczych dostęp do owych skrzynek miało około 50 osób, które w naturalny sposób znalazły się w kręgu podejrzanych. Mimo usianego kamerami monitoringu w Buffalo Trace na razie jednak nie wiadomo, kto mógł dopuścić się tej dość śmiałej kradzieży. Prawdopodobnie nie było to jednak zdarzenie jednostkowe, a proceder trwający co najmniej kilka miesięcy.
Obiecuję, że będę śledził losy tej niesamowitej historii i informował was o jej finale (jaki by on nie był).

poniedziałek, 14 października 2013

WILD TURKEY KUNTUCKY LEGEND

W 1993 roku destylarnia Wild Turkey wypuściła na rynek limitowaną edycję specjalną swojej bourbon whiskey pod nazwą Kentucky Legend. Beczki do tej edycji osobiście selekcjonował sam Jimmy Russell. Jak się później okazało, firma skomponowała w sumie dwie wersje Wild Turkey Kentucky Legend. Jedną przeznaczyła na rynek japoński – był to bourbon w nierozcieńczanej (barrel proof) wersji Single Barrel. Drugą wersję przeznaczono na rynek amerykański – jest to prezentowana tu flaszka zawierająca bourbona Small Batch z zawartością alkoholu ulubioną przez samego mistrza (101 proof). Butelki w tej edycji były indywidualnie numerowane. Zgrabnych kształtów butelka zwieńczona jest stylizowanym drewnianym korkiem w kolorze czarnym oraz metalową blaszką na złotej gumce z napisem „Kentucky Legend” oraz z postacią frunącego (jeszcze) dzikiego indyka (którą niedługo potem zamieniono oficjalnie na postać stojącą z przekręconą na bok głową).
US Version
Japan Version

środa, 9 października 2013

VERY VERY OLD FITZGERALD 12YO - BOURBON LEGENDA

Jest taka bourbon whiskey na świecie, która nie ustoi na żadnej półce sklepu alkoholowego dłużej, niż kilka dni i to całkowicie niezależnie od jej ceny (a ta bywa naprawdę wysoka). Do tego trzeba dodać, że whiskey ta trafia na taką półkę niezmiernie rzadko, a z roku na rok coraz rzadziej. Można powiedzieć, że części kolekcjonerów amerykańskich whiskey śni się ona po nocach. To Very Very Old Fitzgerald 12YO z legendarnej już The Stitzel-Weller Distillery.
Na temat samej destylarni The Stitzel-Weller pisano już wielokrotnie. Do dziś stawia się ją za wzór, jako prawdopodobnie najlepszą destylarnię bourbona w historii amerykańskiej destylacji tego gatunku whiskey. The Stitzel-Weller powstała po zniesieniu narodowej prohibicji dzięki mariażowi destylarni A.Ph. Stitzel i firmy W.L. Weller & Sons. Fuzja obu marek dokonała się dzięki legendarnemu już Julianowi Proctorowi Van Winkle Sr., zwanemu po prostu „Pappy”, za życia którego przeżywała swój okres prawdziwego prosperity. Pappy kierował destylarnią aż do swojej śmierci w 1964 roku. W 1972 roku rodzina Van Winkle sprzedała destylarnię, którą nowy właściciel (Diageo) zamknął definitywnie w 1992 roku. Wśród kilku marek, jak Weller czy Cabin Still to właśnie Old Fitzgerald wiódł  prym lidera i wzoru niedoścignionego w czasach poprohibicyjnych. Obok standardowej linii bourbonów pszenicznych Old Fitzgerald (z dodatkiem pszenicy zamiast żyta) destylarnia wypuszczała ograniczone liczbowo edycje specjalne, które nazwano by dziś small batch. Wśród nich były cztery wersje tego wheated bourbona:
1.      Very Old 8YO
2.      Very Xtra Old 10YO
3.      Very Very Old 12YO i 18YO
4.      Very Very Xtra Old 15YO
Oczywiście destylarnia wypuszczała również inne wersje swojego Old Fitza, których jednak tu nie będę przytaczał. Kolekcjonersko najcenniejsze są egzemplarze wydestylowane do 1972 roku - a wśród niech te, które zwą się nieformalnie "100% Pappy" (butelkowane do 1964 roku)
Spośród wszystkich Old Fitzów to właśnie wersja Very Very Old jest najbardziej poszukiwaną wśród wszystkich bourbonów z The Stitzel-Weller Distillery (wydestylowanych do 1972 roku) – to jeden z elitarnej grupy poszukiwanych przez kolekcjonerów tzw. „świętych graali”

niedziela, 6 października 2013

SINGLE MALT OD WOODFORD RESERVE

Już od siedmiu lat Woodford Reserve Distillery serwuje swoim fanom limitowaną edycję whiskey z serii Master's Collection. Jest to whiskey destylowana trzykrotnie w tradycyjnych miedzianych alembikach, jakie pracują w tej destylarni od jej reaktywacji pod koniec ubiegłego wieku. Za każdym razem master distiller Chris Morris prezentuje w charakterystycznej butelce w kształcie wspomnianego alembika kolejny eksperyment dotyczący co raz to innego aspektu produkcji (zacieranie, destylacja, maturacja i in.).
Tym razem, na sezon jesień 2013 Morris zapowiedział dwie whiskey spod znaku Master's Collection - Straight Malt oraz Classic Malt. Obie whiskey zostały wyprodukowane w oparciu o zacier w 100% jęczmienny (na wzór maltów ze Szkocji czy Irlandii). Obie butelki, choć sprzedawane osobno, stanowią jedną porównawczą całość. Aspektem porównywanym tu przez Chrisa Morrisa jest wpływ rodzaju beczki na paletę w pełni wyleżakowanej malt whiskey. Morris użył tu beczek nowych (do wersji Straight Malt) oraz używanych, co zwykle czynione jest właśnie na Wyspach Brytyjskich (do wersji Classic Malt). Pomijając inne czynniki, mające wpływ na efekt końcowy (jak klimat czy suszenie słodu), eksperyment wydaje się o tyle interesujący, że bezpośrednio zestawia ze sobą dwa style maturacyjne - szkocki i amerykański - przy identycznych pozostałych elementach.
Jak utrzymuje Morris, tegoroczna edycja Master's Collection nawiązuje (wciąż) do tradycji destylarni. Chodzi oczywiście o dawnego właściciela Oscara Peppera i mistrza destylacji Jamesa Crowa, którzy w XIX wieku słynęli ze swoich nowatorskich, jak na tamte lata, metod produkcji whiskey. Ich eksperymenty dotyczyły również maturacji w beczkach nowych i używanych.
Woodford Reserve Master's Collection Straight Malt oraz Classic Malt dostępny będzie już niedługo w cenie 100$ za butelkę (na rynku pierwotnym). Na szczęście część tej edycji trafi od razu na rynki międzynarodowe, co pozwala mniemać, że cena w Europie nie będzie wiele wyższa - przynajmniej na początku (jedynie butelka będzie pewnie mniejsza, nie 750ml, a 700ml). Zawartość alkoholu producent ustalił w obu przypadkach na 90,4 proof (45,2%).

niedziela, 29 września 2013

MICHTER'S CELEBRATION ZA 12.000 ZŁ

Zdarza mi się od czasu do czasu kupić drogiego bourbona (choć wyraz "drogi" dla różnych ludzi może mieć różne znaczenie). Jednak były to bourbony, za którymi stała już jakaś historia. Tym razem doszły mnie wieści, że pewna spółka, która w rzeczywistości zupełnie (póki co) nie zajmuje się destylacją whiskey, zamierza wypuścić na rynek flaszkę wartą 4.000$ (czyli około 12.000 zł)!!! I co wy na to?
Chodzi o Michter's Distillery, należącą do Chatham Imports Inc. Raczej nie należy mylić spółki Michter's z legendarną Michter's Distillery (w swoim czasie zwaną Pennco i Bomberger), która fanom bourbona kojarzy się bezspornie z jednym z bourbonowych ''świętych graali" czyli A.H. Hirsh Reserve, a którego jedną z wersji posiadam w swojej kolekcji (patrz tutaj). Spółka jest w posiadaniu jedynie marki Michter's i za jej przyczyną usilnie próbuje nawiązywać do zupełnie nieswojej tradycji.
Pomijając ten fakt trzeba przyznać, że oferta obecnej marki Michter's jest nawet interesująca, choć ceny nigdy tu nie należały do przyjaznych (w Polsce Michter'sy można nabyć za około 550 zł). Jednak to, co ta niezależna firma butelkująca przyszykowała dla fanów marki, przynajmniej pod kątem ceny sięga zenitu (choć nie wiem, czego...).
Czy warto zatem wydać 4 "kawałki baksów" za butelkę whiskey niewiadomego pochodzenia? To pytanie jak zawsze pozostawię bez ostatecznej odpowiedzi, choć dodam, że zanim trafi ona do Europy (jeśli w ogóle), to jej cena będzie wyższa. Powiem więc chociaż, czego się spodziewać po jednym z najdroższych nowych flaszek bourbon whiskey na rynku.
Otóż master distiller Willie Pratt osobiście, jak mówi, selekcjonował do tej wersji beczki z destylatami "ponad 30-letnimi, ponad 20-letnimi z dodatkiem innych znakomitych beczek". Cóż to oznacza dla chętnego spróbowania tego bourbona. Po pierwsze bourbony ponad 30-letnie oznaczają, że w beczce niewiele ich pozostaje po tym czasie - powiedzmy ok 1/4. Po drugie, jakim cudem zachowały się gdzieś tak stare beczki - czy był to efekt zamierzony czy może też były to destylaty tak kiepskie, że i przez 30 lat nikt ich do niczego nie wykorzystał. Po trzecie, do końca nie wiadomo, co oznacza w rzeczywistości dodanie innych znakomitych beczek no i w jakiej ilości. W końcu może być przecież tak, że gros mieszanki stanowią właśnie owe "inne beczki", zaś domieszka destylatów 20- i 30-letnich jest co najmniej niewielka (w powiewach do co najwyżej symbolicznej). Czy jednak ktoś kupuje flaszkę wartą już na starcie 4.000 dolarów, żeby po prostu wypić jej zawartość...?
Z kolei pewną wartość dodaną stanowi tu 18-karatowa złota czcionka, jaką nakreślono charakterystyczną dla linii Michter's etykietę. Do tego eleganckie pudełko, jako dopełnienie całości - czyli 273 butelek, jakie przygotował producent.
Jedno jest pewne, whiskey ta zaczyna budzić emocje wśród miłośników gatunku. Mało tego, w USA właśnie zaczęły się zapisy na tę flaszeczkę. Za wpis na listę oczekujących sklepy życzą sobie nawet wpłacenia vadium w wysokości ok. 500$.
Nastały ciekawe czasy dla miłośników bourbon whiskey... Coż, pewnie ani ja, ani większość z Was tej whiskey z różnych przyczyn nie kupi, więc chociaż sobie na nią popatrzmy :)

piątek, 27 września 2013

BOURBONY SMALL BATCH - CZYLI CO WARTO KUPIĆ (CZ.II)

"W tym artykule kontynuuję przegląd polskiego rynku bourbona. Przypomnę tylko wszystkim tym, którzy nie czytali mojego tekstu sprzed miesiąca, że na początek bierzemy pod lupę bourbon whiskey w wersji Small Batch czyli whiskey będące efektem zmieszania zawartości bardzo ograniczonej liczby najlepszych beczek danej destylarni. Można zatem rzec, że bourbony small batch, to reprezentanci wyższej klasy swojego gatunku. Jeśli zatem, drogi czytelniku, dopiero wkraczasz w świat tego narodowego trunku Amerykanów, warto swoją przygodę rozpocząć właśnie od tej kategorii. Miesiąc temu przedstawiłem takie small batch bourbon whiskey, jak Booker’s, Baker’s, Knob Creek i Basil Hayden’s (James B. Beam Distilling Co.), Elijah Craig 12YO (Heaven Hill Distilleires) oraz Wild Turkey Rare Breed (Wild Turkey Distillery). Dzisiaj ciąg dalszy prezentacji, którą rozpocznę od kolejnego reprezentanta destylarni Wild Turkey.
Russell’s Reserve
            Niecodziennie zdarza się, żeby w destylarni bourbona było dwóch mistrzów destylacji, w dodatku byłby to i ojciec i syn zarazem. Biorąc pod uwagę wyłącznie 11 największych gorzelni whiskey w USA, z tego typu rodzinną kooperacją mamy do czynienia jedynie w przypadku Heaven Hill Distilleries oraz właśnie Wild Turkey Distillery. Seniorem teamu jest tu autentyczny guru i żywa legenda amerykańskiego whiskey-biznesu, James „Jimmy” Russell. Jimmy pracuje w destylarni w Lawrenceburgu nieprzerwanie od 1954 roku, czyli blisko 60 lat. To właśnie jemu destylarnia, pomimo kilkukrotnej zmiany właściciela, zawdzięcza praktycznie niezmieniony profil swojej bourbon whiskey. W świecie przejawiającym często przedkładanie zysków nad jakość produktu taka cecha zdaje się być nieprzecenioną zaletą. Wraz z seniorem-ojcem pracuje tu jego syn Eddie i choć czyni to od prawie trzech dekad, to wciąż jest uważany za „młodziaka”.
            Bourbon Russell’s Reserve (RR) miał swoją premierę w 2001 roku, jako Wild Turkey Russell’s Reserve 10YO 101 proof (50,5%). Powstał na cześć obu panów Russell, trafiając tym samym do bardzo wąskiej grupy bourbonów nazwanych imieniem żyjącego wciąż mistrza destylacji. W 2005 roku, wraz z pojawieniem się na rynku whiskey Russell’s Reserve w wersji 6-letniej Rye Whiskey (tzn. whiskey, w której recepturze zamiast kukurydzy dominuje żyto), ówczesny właściciel destylarni Pernod Ricard zdecydował ustanowić Russell’s Reserve marką samą w sobie (czyli bez oznaczenia jej, jako Wild Turkey). Związane to było jeszcze z dwoma aspektami. Pierwszym była zmiana kształtu butelki na bardziej pękatą, co akurat jest mało bolesne dla wielbicieli marki. Niestety drugi aspekt zmian objął percentaż 10-letniego bourbona, który został obniżony do 90 proof (45%). Rezygnacja w tym przypadku z ulubionej przez Jimmy’ego zawartości alkoholu stanowiła prawdziwy cios dla miłośników bourbon whiskey spod znaku Dzikiego Indyka.
            Dzisiejszy Russell’s Reserve 10YO Small Batch Bourbon Whiskey jest zatem odrębną marką destylarni Wild Turkey. Kreowany jest od samego początku prze obu panów Russell ze specjalnie do tego celu selekcjonowanych i leżakowanych beczek. Mistrzowie co roku oceniają jakość maturowanych w magazynach leżakowych destylatów i tylko nieliczne beczki przeznaczają do kolejnych edycji RR. Kupując zatem RR 10YO mamy pewność, że będzie to jeden z najlepszych reprezentantów tej niezwykłej w palecie bourbon whiskey, której cechą charakterystyczną (obok dość intensywnego w odbiorze przeplotu tonów waniliowych i wytrawnych) jest wyraźne tchnienie zbożowo-drożdżowe świeżego destylatu. W Polsce RR 10YO znajdziemy w zasadzie wyłącznie w nielicznych sklepach internetowych. Za zliftingowaną w 2008 roku butelkę zapłacimy około 250 zł.
Wild Turkey 12YO
            Tak się jakoś i szczęśliwie i nieszczęśliwie zarazem dzieje w przypadku bourbonów Wild Turkey, że im starsze, tym lepsze. Muszę tu podkreślić, że z uwagi na stosunkowo ciepły i suchy klimat Kentucky oraz fakt leżakowania bourbona w nowych beczkach, dojrzewanie tamtejszych whiskey przebiega zdecydowanie szybciej, niż na przykład w Szkocji (gdzie klimat zimniejszy i wilgotniejszy, a do tego beczki już wcześniej używane czyli poniekąd wyssane z najlepszych soków). W takich warunkach coraz to dłuższa maturacja bourbona może kompletnie zrujnować w którymś momencie jego paletę. Dlatego każda kilkunastoletnia (i więcej) bourbon whiskey w zasadzie niebezpiecznie zbliża się do punktu przedębienia swojej palety aromatyczno-smakowej. Zdaje się, że prawda ta nie dotyczy bourbonów Wild Turkey, choć oczywiście tylko do pewnego stopnia. Bourbony z logo dzikiego indyka zdają się li tylko zyskiwać z wiekiem, niczym porządne wina......"
Jak co miesiąc, tak i tym razem, zapraszam do najnowszego wydania miesięcznika Rynki Alkoholowe w celu przeczytania całego mojego artykułu z cyklu "Co warto kupić". W cyklu tym prezentuję dostępne na polskim rynku bourbon whiskey. Tym razem, w numerze wrześniowym RA, przedstawiam drugą część poświęconą bourbonom small batch. Miłej lektury :)

czwartek, 26 września 2013

LINCOLN HENDERSON NIE ŻYJE!

Niedawno pisałem o śmierci jednego z najwybitniejszych współczesnych mistrzów destylacji bourbon whiskey (i to w pierwotnym znaczeniu tych słów). Mowa o Elmerze T. Lee, kreatorze takiej super-marki, jak Blanton's (patrz tutaj). Nie przypuszczałem wówczas, że znów przyjdzie mi wysyłać w eter podobny komunikat, dotyczący kolejnego arystokraty wśród mistrzów destylacji. Tym razem ziemski padół opuścił Lincoln Henderson - wieloletni master distiller korporacji Brown-Forman. To on zrewitalizował w 1992 roku destylarnię Woodford Reserve i uruchomił w niej (pomimo zasadniczych trudności technicznych) słynne już trzy miedziane alembiki typu szkockiego. To Lincoln Henderson po opuszczeniu w/w korporacji wyjechał do Japonii, by tam uczyć fachu pionierów whisky-biznesu z Suntory. Ostatecznie Henderson powrócił do USA, a dokładnie do swego ukochanego Louisville, by tam pomóc pewnej spółce biznesowej rozkręcić kolejną bourbonową firmę. Mowa oczywiście o Louisville Distilling Company, do prowadzenia której stary Lincoln zaangażował również swojego syna Wesa. Pierwszym dziełem panów Henderson było wykreowanie marki bourbona klasy premium - Angel's Envy (patrz: http://american-whiskey.cba.pl/bourbon/kolekcja/68.htm. Projekt udał się znakomicie. Marzeniem Lincolna było też wybudowanie i uruchomienie destylarni, by pewnego dnia w butelkach Angel's Envy znalazł się bourbon w 100% własnej produkcji. Choć przez kilka ostatnich lat horyzonty realizacji tego marzenia jawiły się wątpliwymi, tak oto w lipcu tego roku wreszcie coś drgnęło. Spółka Angels Share Brands LLC (właściciel Louisville Distilling Co.) zakupiła historyczny budynek w Louisville z przeznaczeniem właśnie na uruchomienie destylarni. 
Niestety Lincoln Henderson już nie będzie pilotował projektu uruchomienia wymarzonej destylarni. 10 września 2013 roku w wieku 75 lat odszedł od nas kolejny guru świata bourbona...

sobota, 21 września 2013

MASTER DISTILLER'S UNITY

Tym razem chcę napisać o absolutnie niezwykłej bourbon whiskey, wydanej oficjalnie jedynie w dwóch egzemplarzach (!), w dodatku zamkniętych w jednej skrzynce. To Masters Distiller's Unity - bourbon whiskey będąca efektem kompozycji 7 destylatów z siedmiu największych destylarni bourbona w Kentucky.
Inicjatorem stworzenia tej wyjątkowej edycji bourbona jest chory na ALS Parker Beam, mistrz destylacji Heaven Hill (o którego chorobie pisałem wcześniej tutaj). Właśnie w związku z diagnozą, jaką usłyszał Parker, ruszyła specjalna kampania wspierająca fundację pomagającą chorym na ALS, której twarzą został nie kto inny, jak sam Parker Beam. To między innymi z tego powodu powstała specjalne edycja dorocznej serii whiskey Parkers Heritage Collection - Promise of Hope, której premiera odbędzie się już tej jesieni. Część dochodu z jej sprzedaży ma zasilić Fundację.
Tym razem jednak chodzi o bourbon whiskey szczególną pod każdym względem. Jest to otóż mariaż 7 bourbonów wyselekcjonowanych specjalnie na tę okazję przez 7 wspaniałych (czyli mistrzów destylacji największych destylarni bourbona w Kentucky):
1. Parker Beam - Heaven Hill Distilelries
2. Fred Noe - James B. Beam Distilling Co.
3. Harlen Wheatley - Buffalo Trace Distillery
4. Jim Rutledge - Four Roses Distillery
5. Chris Morris - Woodford Reserve Distillery
6. Greg Davis - Makers Mark Distillery
7. Jimmy Russell - Wild Turkey Distillery
Mógłbym napisać na temat tej whiskey i całego przedsięwzięcia znacznie więcej, ale myślę, że żadne moje słowa nie będą w stanie zastąpić tego, co możecie obejrzeć na filmie, który znajdziecie pod poniższym linkiem:
Master Distillers Unity
Dodam tylko, że Master Distiller's Unity dostępny będzie na aukcji Bonhams w Nowym Jorku w dniu 13.10.2013. Całkowity dochód ze sprzedaży zasili konto wspomnianej fundacji.

wtorek, 17 września 2013

BOURBONOWE NOWOŚCI NA JESIEŃ 2013 (cz.IV)

Oto kolejne nowości z USA na jesienny sezon 2013, choć znów nie będą to bourbon whiskey w swej najczystszej formie. Pomyślałem jednak, że warto o nich wspomnieć, choćby krótko:
10. Wild Turkey Spiced - w połowie września (czyli już) Wild Turkey wypuszcza na rynek swoją kolejną nowość (obok WT Forgiven). Będzie to bourbon whiskey przyprawiona naturalnymi przyprawami: wanilią, goździkami i cynamonem. Nie jest to może pomysł najnowszy (czyni to dość dużo destylarni bourbona, szczególnie te małe), jednak w portfolio WT pojawia się po raz pierwszy. Pomijam tu mój niezbyt pochlebny stosunek do tego typu wymysłów (choć mimo wszystko nie potępiam bezwzględnie) - rozumiem prawa rynku. Skoro jest zapotrzebowanie, to jest i oferta. Szkoda tylko, że marka WT (i nie tylko ona) trochę się w oczach takich konserwatystów (jeśli chodzi o bourbon whiskey), jak ja dewaluuje. Zawartość alkoholu wyniesie tu 86 proof (43%).
11. Jim Beam Maple - czyli kontynuacja tematu "udoskonalania" bourbona na sposób jego doprawiania różnościami. Tym razem chodzi o 4-letniego JB White Label, okraszonego niewiadomego pochodzenia aromatem klonowym (ble). Trunek będzie miał zawartość alkoholu na poziomie 70 proof (35%).

piątek, 30 sierpnia 2013

JACK DANIEL DISTILLERY JESZCZE WIĘKSZA

Kilka dni temu Brown-Forman Corporation (właściciel Jacka Danielsa) ogłosiła zamiar powiększenia i tak już ogromnych mocy produkcyjnych w swojej mega-destylarni w mini-mieście Lynchburg. Inwestycja warta około 100 mln $ ma objąć nowe sekcje destylarni, magazyny leżakowe i infrastrukturę towarzyszącą. Dzięki tej inwestycji ma dojść też 90 miejsc pracy w ciągu najbliższych 5 lat. Prace mają rozpocząć się jeszcze tej jesieni i zakończyć się za około 2 lata. Nowe budynki prawdopodobnie nie będą przeznaczone do zwiedzania, by nie zakłócić turystycznego wizerunku starej, lokalnej manufaktury z tradycjami.
JD i tak była do tej pory największą destylarnią whiskey w USA, więc teraz jej pozycja giganta będzie tym bardziej niezagrożona. Rozbudowa jest związana ze stale rosnącym od 21 lat popytem na whiskey JD. Tylko w ostatnim roku sprzedaż whiskey JD wzrosła o kolejne 9%. Od 2004 sprzedaż JD na świecie wzrosła z 7,7 mln skrzynek do 11 mln skrzynek w zeszłym roku.
Do tej inwestycji Brown-Forman dołożył jeszcze budowę zupełnie nowej firmy bednarskiej w hrabstwie Lawrence w stanie Alabama, jakieś 80 mil od Lynchburga. Dodam, że i tak B-F jest już właścicielem jednej potężnej firmy bednarskiej, którą kilka lat temu korporacja nazwała nie inaczej, jak Brown-Forman Cooperage. Dostarcza ona beczek dla trzech destylarni należących do B-F (Jack Daniel, Brown-Forman i Woodford Reserve).

sobota, 24 sierpnia 2013

BOURBONY SMALL BATCH - CZYLI CO WARTO KUPIĆ (cz.I)

"Po lekturze mojego cyklu artykułów zatytułowanych „Kod Etykiety – czyli jak wybrać dobrego bourbona i nie przepłacić” być może niektórzy zainteresowani tematem czytelnicy zaczęli sobie zadawać pytania w stylu: „No to co mam wreszcie kupić, żeby było dobrze?” No cóż, wcale się nie dziwię – niby artykuły napisano po polsku, niby były na temat, ale być może dla szybko żyjących dziś ludzi po prostu było ich za dużo. Trzeba trochę czasu, żeby w wystarczającym stopniu ogarnąć temat, a przecież nie każdy z czytelników tych artykułów musi być od razu znawcą whisky w ogóle. Synteza całości byłaby streszczającym powieleniem tego, co zostało już powiedziane, czyli takie masło, tylko trochę mniej maślane. Pomyślałem więc, że po prostu prześledzę dzisiejszy, intensywnie rozrastający się rynek bourbon whiskey w Polsce i przybliżę sylwetki tych wszystkich flaszek, na które z różnych powodów (pomijając ten czysto konsumpcyjny) warto zwrócić uwagę (i wydać trochę więcej pieniędzy niż na co dzień). Ponieważ przy tym zdaję sobie wciąż sprawę, że czytają mnie i tacy, którzy nigdy bourbona w sposób w pełni uświadomiony (cokolwiek miałoby to znaczyć) nie próbowali, doszedłem więc do wniosku, że nie mogą oni zaczynać od byle czego. Może dlatego, żeby się w razie czego niepotrzebnie nie zrazili, a może dlatego, żeby pominąć tu nie zawsze uzasadniony merytorycznie etap tak zwanego wdrażania (co w praktyce oznacza najczęściej proponowanie nowicjuszom przez pewnych znawców tematu egzemplarzy tzw. whiskey dla początkujących). Myślę, że aby coś pokochać, trzeba zaczynać od najlepszych tego czegoś przedstawicieli – tak jest ze sztuką (jak opera czy malarstwo) i tak jest z whisky (której produkowanie czy świadomą degustację także zaliczyć by można do kanonów sztuki). Zatem, by nie przedłużać tego i tak już przydługiego wywodu, zapraszam do zapoznania się z ofertą polskich sklepów z bourbonem. Na początek przedstawię bourbon whiskey w wersji small batch czyli tych, do zestawienia których używa się absolutnie ograniczoną liczbę jedynie najlepszych beczek danej destylarni.
Booker’s
To pierwsza bourbon whiskey z ekskluzywnej rodziny Small Batch Collection (SBC) ze stajni Jima Beama. Twórcą tej whiskey, jak i całej kolekcji, jest Booker Noe, legendarny już (zmarły w 2004 roku) master distiller destylarni w Bostonie, Ky, należącej do James B. Beam Distilling Co. Bourbon ten dzierży kilka palm pierwszeństwa w świecie american whiskey. Jest to otóż pierwszy bourbon sygnowany nazwiskiem żyjącego mistrza destylacji. Oczywiście w amerykańskim whiskey-biznesie nie brak wielu przykładów bourbonów nazwanych na cześć sławnych mistrzów, jednak do 1988 roku (kiedy to ukazał się rynkom bourbon Booker’s) wszystkie te nazwiska dotyczyły osób jednak wcześniej zmarłych. Kolejna palemka dotyczy faktu, że Booker’s jest pierwszą bourbon whiskey zaoferowaną konsumentowi w czystej postaci, tj. bez uprzedniego rozcieńczania (uncut) i filtrowania (unfiltered) zarazem. Coż to oznacza dla wspomnianego konsumenta? Po pierwsze niefiltrowana whiskey posiada w swym wnętrzu pełen wachlarz standardowych elementów palety aromatyczno-smakowej bourbona wzbogacony o szereg innych elementów, które podczas zwyczajowego filtrowania konkurencyjnych bourbonów po prostu są z niej usuwane. W efekcie konsument ma tu do czynienia z bogatą symfonią smaków, okraszoną dodatkowo wysokim poziomem alkoholu, oscylującym wokół 63%. Fakt ten znacząco potęguje wrażenia organoleptyczne, sprawiając, że Booker’s wręcz w metafizyczny sposób wybucha w ustach swego pogromcy, pozostawiając po sobie intensywny i długi finisz. Dla porządku dodam, że za butelkę tego około 6-7-letniego bourbona zapłacimy w Polsce jakieś 350zł, nierzadko nawet jeszcze więcej. Czy warto? Mimo wszystko tak.
Knob Creek
To kolejny i przy okazji najpopularniejszy przedstawiciel rodziny Small Batch Collection od Jima Beama. Powodów tego stanu jest kilka. Przede wszystkim z całej wspomnianej rodziny jest najtańszy, co z pewnością nie jest bez znaczenia. Spokojnie namierzymy go w cenie nieznacznie oscylującej wokół 200 zł. Za te pieniądze otrzymamy charakterystyczną dla bourbonów Jima Beama whiskey o niezwykle przyjemnej w odbiorze palecie aromatyczno-smakowej. Efekt potęguje podniesiona do poziomu 100 proof (50%) zawartość alkoholu, choć muszę dodać, że destylat podlegał tu filtracji przed rozlaniem do butelek. Dodatkowym atutem jest też fakt, iż jest to najstarszy pod względem leżakowania członek 4-butelkowej rodzinki SBC, którego destylaty spędziły w beczce równe 9 lat. Całości dobrego wizerunku Knob Creeka dopełnia znakomita kampania reklamowa, niecodzienna w kształcie butelka i dość luźna w formie etykietka. Knob Creek, to trunek z wyższej półki za naprawdę przyzwoite pieniądze. Ostatnimi czasy linia Knob Creeka wzbogaciła się o wersję Knob Creek Single Barrel Bourbon oraz Knob Creek Rye – niestety oba wciąż niedostępne w Polsce.........."
To tylko fragment mojego najnowszego artykułu, jaki właśnie ukazał się na łamach miesięcznika Rynki Alkoholowe. Na temat pozostałych bourbon whiskey w wersji small batch, dostępnych na polskim rynku, przeczytacie w dalszej części artykułu oraz w jego kolejnych częściach we wrześniu i październiku. Zapraszam do lektury.

środa, 21 sierpnia 2013

BOURBONOWE NOWOŚCI NA JESIEŃ 2013 (cz.III)

Tym razem będą to chyba najmniej bourbonowe nowości ze wszystkich, bo chcę wspomnieć o trzech markach whiskey, z których żadna bourbonem z gruntu rzeczy nie jest. Traktuję jednak tytuł tej serii postów, jako hasło wywoławcze, nie zaś jak bezwzględny determinant treści pod nim się skrywającej. A zatem do dzieła:
7. Wild Turkey Forgiven - najnowsza propozycja Wild Turkey Distillery, to produkt zmieszania ze sobą 6-letniej bourbon whiskey z 4-letnią rye whiskey w proporcji 78% : 22% (oczywiście obie wyprodukowane wyłącznie w Wild Turkey). Mamy zatem wciąż do czynienia ze straight whiskey, jednak ani rye, ani bourbonem już nazwać jej nie możemy. A skąd taka nazwa? Jak utrzymuje producent, whiskey ta nie powstała w laboratorium panów Russell (Jimmy'ego i Eddi'ego). Jest ona dziełem pomyłki pracowników destylarni, którzy przez przypadek zmieszali ze sob oba gatunki whiskey. Odkryty incydent został poddany gruntownej krytyce (nie tylko słownej, ale i organoleptycznej), po czym (ze względu na swe smakowe walory) całkowicie wybaczony, czego efektem ma być właśnie Wild Turkey Forgiven. Łącznie ma powstać 38 tysięcy butelek tej póki co limitowanej edycji. Zawartość alkoholu ustalono na 91 proof (45,5%), a cenę na 50$.
8. Jack Daniels Master Distiller's Collection - na październik zapowiadana jest premiera drugiej odsłony JD Master Distiller's Collection. Oczywiście (jak to w przypadku J), znów będę mówił wyłącznie o butelce, bo w jej wnętrzu wciąż tkwi poczciwa Old No.7. Ta zaś podlegnie drobnej zmianie. Jeszce dwa lata temu na każdej praktycznie butelce JD można było przeczytać napis: "Lem Totlow, Prop." (napis ten zniknął wraz z przeprojektowaniem butelki JD). Rzeczywiście Lem Totlow (bratanek słynnego Jacka) zarządzał destylarnią w latach 1907-1947. Prawda jednak jest taka, że Lem nigdy nie zajmował się destylacją whiskey JD. Robił to od 1911 do 1957 roku jego młodszy brat Jess Motlow. Mimo to imię Jessa nigdy do tej pory nie trafiło na etykietę whiskey JD. Tym razem ma się to zmienić właśnie za sprawą drugiej edycji JD Master Distiller's Collection. Premiera tej whiskey ma mieć miejsce w Cannes podczas TFWA World Exhibition.
9. Hillrock Double Cask - to najnowsza rye whiskey od mikrodestylarni Hillrock Estate. Wyprodukowano ją w oparciu o organiczne żyto, uprawiane w posiadłości należącej do destylarni. Oprócz pięknej butelki whiskey ta wyróżnia sie na tle konkurencji faktem podwójnej maturacji. Po okresie standardowego pierwszego leżakowania whiskey została przelana na drugie leżakowanie do beczek, które zestawiono z klepek sezonowanych na wolnym powietrzu aż dwa lata. Jak twierdzi jej twórca, Dave Pickerel, ma to przyczynić się do usunięcia sporej dawki niepożądanych w palecie tanin. Premiera tej whiskey planowana jest na 24 września. Cena nieznana.

wtorek, 13 sierpnia 2013

BOURBONOWE NOWOŚCI NA JESIEŃ 2013 (cz.II)

Kontynuuję prezentację kolejnych bourbonowych premier tegorocznej jesieni:
4. Elijah Craig Single Barrel 21YO - zeszłoroczna wersja 20YO odchodzi już w niepamięć. Wraz z zaprzestaniem oferowania fanom gatunku cyklicznej wersji 18YO (tutaj) Heaven Hill Distilleries zapowiedział, że raz do roku wypuści na rynek limitowaną (i starszą) edycję swojego kultowego już bourbona Elijah Craig Single Barrel. Tak stało się w zeszłym roku - wówczas to ukazała się wersja 20YO (tutaj). Tym razem zastąpi ją wersja o rok starsza.
5. Stagg Jr. - pod tym szyldem Buffalo Trace Distillery spreparowała coś w rodzaju "ubogiego kuzyna" swojego wielkiego brata George T. Stagga (tutaj). Stagg Jr. również będzie bourbonem nierozcieńczanym i niefiltrowanym (jak wielki brat), jednak średnio o połowę młodszym (8-9 lat zamiast 15-16). Mimo to należy oczekiwać, że będzie to whiskey z wysokiej półki, jak przystało na Stagga. Byle cena nie odstraszała (co się dopiero okaże).
6. Buffalo Trace Experimental Collection - destylarnia Buffalo Trace długo kazała sobie czekać na kolejną edycję swojej Experimenatl Collection. A co tej jesieni w ramach kolekcji? Otóż będzie to wheated bourbon czyli bourbon, którego receptura (oparta na kukurydzy i słodzie jęczmiennym) uzupełniona jest pszenicą (zamiast standardowego żyta). Tegoroczna kolekcja oparta jest na czterech bourbonach, różniących się tzw. entry proof (czyli zawartością alkoholu w momencie wlania destylatu do beczki). Owe zawartości alkoholu, to: 125, 115, 105 i 90 proof (1 proof = 0,5%).

piątek, 9 sierpnia 2013

BOURBONOWE NOWOŚCI NA JESIEŃ 2013 (cz.I)

Jeszcze powoli, acz coraz większymi krokami, zbliża się sezon intensywnego wypuszczania na rynek kolejnych nowości z rodziny American Whiskey. Choć apogeum tego zjawiska zapewne, jak zwykle, sięgnie września (oficjalny Bourbon Heritage Mounth), to już zza winkla wychylają się co poniektóre egzemplarze:
1. Old Forester Birthday Bourbon 2013 - kolejna odsłona rodziny ekskluzywnych bourbonów, wypuszczanych na cześć fundatora Brown-Forman Corp., George'a Garvina Browna (urodziny w dniu 2 września), to 12-letnia small batch bourbon whiskey, zabutelkowana z zawartością alkoholu 97 proof (48,5%). Cena tej, dostępnej od połowy sierpnia br., whiskey na rynku pierwotnym ma wynieść 55$. Selekcji beczek, pochodzących z jednego sezonu (2001) dokonał sam Chris Morris, mistrz destylacji Brown-Forman.
2. Four Roses Limited Edition 2013 - to już kolejna doroczna odsłona linii Limited edition Small Batch Bourbon od Four Roses Distillery. Tym razem whiskey ta upamiętnia również 125. rocznicę premiery marki, którą destylarnia określa na 1888 rok. Prawda w tym względzie jest nieco bardziej skomplikowana (o czym pisałem już na łamach miesięcznika "Rynki Alkoholowe"), jednak w tym wypadku wygrywa (bo musi) zwykły marketing, PR czy jak kto woli... Wracając do samej whiskey, jak to zwykle bywa u Four Roses, jest to mieszanka destylatów, produkowanych wg różnych receptur. Tak oto edycja 2013 składa się z:
- bourbona 18-letniego (receptura OBSV)
- bourbona 13-letniego OBSK
- bourbona 13-letniego OESK
Limit tej edycji, to 8 tysięcy butelek nierozcieńczanej bourbon whiskey (barrel strength). Cena na rynku pierwotnym ma wynieść około 90$.
3. Parker's Heritage Collection Promise of Hope - to, póki co, najbardziej tajemnicza premiera jesieni 2013. Zgodnie z zapowiedzią Heaven Hill Distilleries każde 20$ z ceny, jaką za tę bourbon whiskey zapłaci konsument, zasili konto fundacji ALS Association. Ma to związek z wykrytą niedawno chorobą u mistrza destylacji HH Parkera Beama (pisałem o tym w lutym tutaj). Wiadomo, że po raz pierwszy w historii istnienia serii Parker's Heritage Collection będzie to bourbon w wersji single barrel (czyli z jednej beczki). Zawartość alkoholu ma być na poziomie 96 proof (48%). Whiskey leżakowała w beczce 10 lat.
Niedługo część II bourbonowych nowości na jesień 2013. Zapraszam do lektury!

poniedziałek, 29 lipca 2013

KOD ETYKIETY 4 - CZYLI JAK WYBRAĆ DOBREGO BOURBONA I NIE PRZEPŁACIĆ

"Czas w tym cyklu artykułów na poruszenie problemu, kto tak naprawdę wyprodukował naszą, wybraną mozolnie z gąszczu oferty, whisky. Z pozoru nie jest to takie trudne. Wystarczy na etykiecie butelki odnaleźć zapisy w stylu „Distilled by…” czy też „Bottled by…” Niestety w rzeczywistości ustalenie miejsca pochodzenia wybranej przez nas bourbon whisky może okazać się nie lada wyzwaniem. Wynika to z co najmniej kilku przyczyn, tak technicznych, jak i historycznych. I właśnie o tym w dzisiejszym odcinku Kodu Etykiety będę rozprawiał.
Distilled, Aged & Bottled
            Miłośnicy Single Malt Whisky, szczególnie w wydaniu Scotch, w omawianym tym razem względzie będą mieć znacznie łatwiej. Z reguły główna nazwa whisky niejako z automatu wyznacza miejsce jej pochodzenia. Glenfiddich, Macallan czy Springbank, to w rzeczywistości i nazwy marki i destylarni zarazem. Rzecz jasna i w tym świecie bywają wyjątki, jak chociażby pojawiająca się od niedawna na półkach polskich sklepów whisky Singleton, w przypadku której trzeba się jeszcze dokładnie wczytać, by destylarnię źródłową ustalić. Jednak wciąż jej rozszyfrowanie nie nastręcza specjalnych trudności. Inaczej niestety rzecz ma się w przypadku American Straight Bourbon Whisky.
            Po pierwsze, nie zawsze na etykiecie bourbona odnajdziemy nazwę destylarni źródłowej. Po drugie, nawet jeśli ją znajdziemy, to o dziwo może się okazać, że taka destylarnia istniała, ale dawno temu, albo nie istniała w ogóle. Czas zatem parę kwestii wyjaśnić.
            W początkach historii amerykańskiej whisky normą było, że destylarnie najczęściej działały pod egidą farmera, który swoje nadwyżki ziaren zamieniał na wodę życia. Z czasem powstawały duże destylarnie, skupujące hurtowo ziarna od farmerów, dla których destylacja w domu przestawała się powoli opłacać. Kolejną normą było również to, że destylarnie nie wprowadzały swojej whiskey do szerokiego obiegu. Tak naprawdę zajmowały się tym firmy specjalizujące się w obrocie tego cennego towaru. Czyniły to początkowo bezimiennie. Jednak z czasem, by wyróżniać się na tle konkurencji, zaczęły wprowadzać nazwy dla sprzedawanych przez siebie produktów. Tak narodził się rynek marek, których logotypy z całym bagażem nazewnictwa nie miały zupełnie nic wspólnego z destylarniami, realnie produkującymi konkretną whisky. W wielu przypadkach jest tak i dzisiaj. Wciąż powstają nowe marki bourbona, które na pierwszy rzut oka (a często i na drugi) zupełnie nie sugerują miejsca jego pochodzenia.
            Współczesna bourbon whisky pochodzi z trzech źródeł – z dużych destylarni, z niewielkich mikrodestylarni (zwanych jeszcze artisan lub craft distillery) oraz NDP (non-distiller producer) czyli firm, które nie destylują ani kropli sprzedawanych przez siebie whisky.
Big Distilleries
            Tych w USA jest ledwie kilkanaście. To Barton 1792 Distillery (dawniej Tom Moore), Heaven Hill Distilleries (ze swoją potężną destylarnią Bernheim), Booker Noe Distillery oraz Jim Beam Distillery (produkujące bourbony Jima Beama), Wild Turkey Distillery (a właściwie Boulevard Distillery), Brown-Forman Distillery (dawniej Early Times), Buffalo Trace Distillery, Four Roses Distillery, Makers Mark Distillery, Woodford Reserve Distillery oraz MGP Distillery (dawniej Lawrenceburg Distillers Indiana). To właśnie tych jedenaście, momentami potężnych w skali produkcji, destylarni obstawia rynek bourbon whisky w ponad 90%. I tyleż samo szans ma polski konsument na to, że przeglądając ofertę sklepową, natrafi właśnie na produkt którejś z nich. Z rozszyfrowaniem pochodzenia niektórych bourbonów z rodowodem wielkiej jedenastki jest nader łatwo. Tak jest w przypadku bourbonów Four Roses i Makers Mark. Tu praktycznie zawsze mamy pewność, że są to bourbony wyprodukowane w ramach jednej destylarni (choć z samym rozlaniem końcowego produktu do butelek bywa różnie). Tak samo powinno być w przypadku bourbona Woodford Reserve, jednak sprawa nieco inaczej wygląda dla różnych wersji tej whisky. Ekskluzywne limitowane wersje Masters Collection rzeczywiście w 100% produkowane są w Woodford Reserve Distillery, czego już nie da się powiedzieć w przypadku bardziej pospolitej wersji Distillers Select. Tu produkt końcowy jest efektem mariażu destylatów z Woodford oraz z Brown-Forman......”
To fragment czwartej części moich artykułów z cyklu "Kod Etykiety...". Do zapoznania się z całym tekstem tego artykułu zapraszam do najnowszego, lipcowego wydania miesięcznika Rynki Alkoholowe