sobota, 21 stycznia 2012

DYLEMATY NAD KIELISZKIEM DANIELSA

Tym razem postanowiłem wywołać do tablicy problem zgoła nie nowy, trochę już obgadany i może nawet nieaktualny. Spróbuję otóż odpowiedzieć na pytanie, czy barman, który na prośbę klienta o szklaneczkę Bourbona, popełni niewybaczalny grzech, podając mu porcję Jacka Danielsa, który przecież jest Tennessee Whiskey? Być może odpowiedź jawi się teraz czytelnikowi tego tekstu oczywistą i pewną, być może jednak to, co przeczyta poniżej, wcale takie oczywiste dla wszystkich nie jest. Tekst ten dedykuje zarówno jednej, jak i drugiej grupie amatorów whiskey z Ameryki.
Jak wyżej wspomniałem, Jack Daniels należy do Tennessee Whiskey. W istocie jednak taki gatunek amerykańskiej whiskey wg tamtejszej ustawowej wyroczni w postaci Code of Federal Regulations - Title 27:Alcohol, Tobacco Products and Firearms po prostu nie istnieje. Co więcej, według zapisów tegoż aktu whiskey oznaczana przez jej producentów, jako Tennessee Whiskey, w zasadzie jest Bourbon Whiskey. Czy zatem po wlaniu w kieliszek Jacka Danielsa, serwujemy klientowi jeszcze Tennessee Whiskey czy może jednak Bourbon Whiskey?
Produkcja Tennessee Whiskey tak naprawdę niewiele odbiega od produkcji samego Bourbona (wg prawa spełnia kryteria nazwania go Straight Bourbon Whiskey). Powszechnie więc znany Jack Daniel’s w istocie jest pełnoprawnym Bourbonem i tylko życzeniem jego producentów zwany jest Tennessee Whiskey. Zresztą nie tylko on. Do drużyny zaliczyć też należy chociażby George Dickel Tennessee Whisky. To, co łączy JD z GD, to metoda produkcji, oparta na recepturze bourbona, miejsce produkcji (Tennessee) i tajemniczy proces Charcoal Mellowing.
Charcoal Mellowing (Lincoln County Process, Leaching), to zabieg, polegający na przefiltrowaniu świeżego destylatu (new spirit, white dog) przez 3-metrową warstwę klonowego węgla drzewnego. Zabieg ten sprawia, że paleta aromatyczno-smakowa takiej przefiltrowanej whiskey zyskuje charakterystyczny słodko-dymny posmak.
Procesu charcoal mellowing nie należy mylić z kosmetycznym z zamierzenia zabiegiem, zwanym chill-filtering, czyli filtrowaniem whisky na zimno przed rozlaniem do butelek. Czynią tak destylarnie whisky przede wszystkim po to, by usunąć z destylatu wszelkie „zanieczyszczenia” powstałe w procesie produkcji. To czynność, dzięki której między innymi schłodzony destylat nie mętnieje rozcieńczony do powszechnej zawartości alkoholu 40% (80 proof).
Jednak myliłby się ten, kto by Tennessee Whiskey kojarzył obligatoryjnie z procesem charcoal mellowing i myślał, że proces ten jest niezbędnym wymogiem do tego, by swoją Bourbon Whiskey nazwać Tennessee Whiskey. Otóż jedynym słusznym wyróżnikiem Tennessee Whiskey spośród innych Bourbon Whiskey jest w zasadzie miejsce pochodzenia. Poza tym, jeśli jeszcze ktoś miałby wątpliwości, i twierdził, że JD jest Tennessee Whiskey, ponieważ poddawany jest procesowi charcoal mellowing, donoszę mu, że istnieje na rynku Tennessee Whiskey nie poddana temu zabiegowi. To Prichards Tennessee Whiskey. Jej producent, przeciwnie do swoich kolegów z Jack Daniel Distillery i CascadeDistillery, uważa, że charcoal mellowing byłby dla jego whiskey procesem szkodliwym, więc po prostu go nie stosuje, nie tracąc przy tym praw do nazwy Tennessee Whiskey (ponieważ whiskey ta powstaje na terenie tego stanu).
Co zatem pije klient baru, posiadający w swym kieliszku whiskey Jack Daniels? - Bourbon Whiskey czy Tennessee Whiskey?

czwartek, 19 stycznia 2012


KBD ROZPOCZYNA DESTYLACJĘ!!!

            Dla miłośników bourbon whiskey nazwa Kentucky Bourbon Distillers Co. (KBD) nie powinna stanowić specjalnej tajemnicy. To od lat największy i najpoważniejszy niezależny dystrybutor amerykańskiej whiskey. Do jego najsłynniejszych własnych marek należą takie bourbony, jak Kentucky Vintage, Rowans Creek, Noahs Mill, Pure Kentucky, Johnny Drum, Vintage Collection czy Willet Family. KBD oferuje swoje usługi maturacji i butelkowania whiskey również dla wielu innych graczy na rynku – to właśnie w KBD powstawały również takie bourbony, jak Black Maple Hill czy Old St. Nicks.
            KBD, to firma, która do tej pory kupowała od innych destylarni (głównie od Heaven Hill) świeże destylaty (white dog) i poddawała je u siebie maturacji lub nabywała beczki leżakowanej whiskey i poddawała je dodatkowej procedurze maturacji wg własnego uznania. Działalność KBD podparta jest wieloletnią tradycją bourbonowej rodziny Willet, zaś całość operacji odbywa się w rodzinnej Willet Distillery w Bardstown, KY. Obecny szef firmy, Drew Kulsveen już dawno obiecywał wznowienie destylacji  w Willet Distillery. Prace renowacyjne nabrały przyspieszenia jakieś trzy lata temu, by wreszcie dobiec końca. Planowane „rozpalenie ognia pod alembikiem” ma wg Drew nastąpić prawdopodobnie już 23 stycznia br. (w poniedziałek), jednak, jak mówi Martha Willet-Kulsveen, inauguracja może być przesunięta do 27 stycznia, kiedy to obchodzone są urodziny Thompsona Willeta (ojca Marthy i założyciela KBD).
            Z 8 magazynów leżakowych, rozmieszczonych na terenie destylarni jeden jest już całkowicie odrestaurowany i gotowy na przyjęcie pełnych beczek. Pozostałe 7 magazynów będzie sukcesywnie odnawianych na potrzeby leżakowania kolejnych beczek. Pierwszy nastaw whiskey trafi do magazynu leżakowego A i w ten sposób rozpocznie się nowy rozdział w historii rodziny Willet i jej spadkobierców.
            Przyznam, że z niecierpliwością czekałem na ten moment, kiedy Willet Distillery znów będzie produkować swoją whiskey. Teraz z niemniejszą niecierpliwością czekał będę na pierwsze butelki jej własnej wody życia. Osobiście posiadam w swoim barku kilka bourbonów od KBD i, po ich degustacji, absolutnie potwierdzam wysoką klasę i fachowość speców z KBD w kwestii robienia dobrej whiskey. Zainteresowanych odsyłam do mojej strony http://american-whiskey.cba.pl/ (dział BOURBON WHISKEY, zakładka PRZEDSTAWICIELE GATUNKU) – tam na liście bourbonów znajdziecie takie pozycje, jak:
2.      Johnny Drum Private Stock 15YO http://american-whiskey.cba.pl/bourbon/kolekcja/58.htm
4.      Willet Family Pot Still Reserve http://american-whiskey.cba.pl/bourbon/kolekcja/35.htm

WOODFORD RESERVE DOUBLE OAKED

            W marcu tego roku Woodford Reserve Distillery (należąca do koncernu Brown-Forman) planuje rynkową premierę swojej najnowszej bourbon whiskey. To Woodford Reserve Double Oaked. Jak sama nazwa wskazuje, bourbon ten był leżakowany w dwóch beczkach. Beczki te wykonała firma Brown-Forman Cooperage z Louisville, KY (należąca do firmy-matki)
Pierwsza beczka, użyta do maturacji, wykonana jest zwyczajowo z drewna dębowego. Klepki suszone były na wolnym powietrzu przez 9 miesięcy. Następnie beczka poddana była zwyczajowo opiekaniu (toasted) i następnie wypalaniu (charred), jednak tym razem zabiegi te dotyczyły całego wnętrza beczki (czyli normalnie- boki beczki i, wyjątkowo-  również oba wieka).
Druga beczka, w odróżnieniu od pierwszej, została poddana podwójnemu opalaniu i tylko lekkiemu wypaleniu.
            W sumie obie beczki spreparowano dość wyjątkowo w stosunku do standardowych procedur w tym względzie (oczywiście w kontekście amerykańskiego whiskey-biznesu). Rzecz jasna podwójna maturacja w nowych beczkach musi mieć swoje odzwierciedlenie w palecie tak leżakowanej whiskey. Jak twierdzi Chris Morris (mistrz destylacji Woodford Reserve Distillery) ten specyficzny zabieg podwójnej maturacji nadaje jego whiskey dodatkowej gładkiej dębowej słodyczy, przejawiającej się w bogatszych odczuciach tonów miodu i wanilii. Laura Petry (brand manager) obiecuje również długi, obfity w doznania finisz.
            Do tych dobrych dla miłośników gatunku wiadomości dołożę jeszcze jedną – otóż nowy bourbon Woodford Reserve będzie oferowany nie, jako edycja limitowana, ale jako normalny produkt całoroczny. Niestety nie wiem, czy whiskey do WR Double Oaked , to spirytus destylowany w 3 miedzianych alembikach, które pracują w destylarni (tak jak wszystkie edycje exkluzywnych  Woodford Reserve Masters Collection), czy też jest to mieszanka pot still whiskey z Woodford Reserve Distillery i collumn still whiskey z Brown-Forman Distillery (jak ma to miejsce w przypadku bourbona Woodford Reserve Distillers Select – znanego z polskich sklepów alkoholowych). Jak będę wiedział coś więcej, rzecz jasna zaraz o tym napiszę. Póki co mogę tylko dodać, że Whiskey ta dostępna będzie z zawartością alkoholu 90,4 proof (45,2%) w cenie 50$ za 750-ml butelkę.
Tomasz Falkowski
www.american-whiskey.cba.pl


PRZEJĘCIE COOLEY DISTILLERY NA FINISZU

            Jak niedawno pisałem na mojej stronie: http://american-whiskey.cba.pl/art_2011/21.12.2011.htm , Beam Inc. (producent takich bourbonów, jak Jim Beam i Makers Mark) przejął irlandzką Cooley Distillery. Jak się właśnie dowiedziałem, przedwczoraj (tj.17.01.2012) operacja przejęcia destylarni dobiegła końca. Akwizycja objęła praktycznie wszystkie marki Cooley Distillery, jak Kilbeggan, Connemara, Tyrconnell czy Greenore. Ponadto w rękach amerykańskiego potentata znalazły się magazyny leżakowe oraz obie destylarnie – w Dundalk i Kilbeggan. W tym momencie już żadna z czynnych irlandzkich destylarni nie pozostaje w rękach Irlandczyków.
            Na marginesie dodam, że whiskey Kilbeggan i Tyrconnell zdobyły ogromną popularność w USA dzięki Heaven Hill Distilleries, który do tej pory był jedynym i wyłącznym dystrybutorem whiskey Colley na Stany Zjednoczone. Beam Inc. dostaje w ten sposób gotowy prezent od HH i nie musi inwestować znacznie większych pieniędzy na produkt nieznany na rynku. Z drugiej strony, gdyby marki Cooley były w USA nieznane, czy Bem zdecydowałby się inwestować swój kapitał w jej whiskey?
Tomasz Falkowski
www.american-whiskey.cba.pl

środa, 18 stycznia 2012

PUSTA BUTELKA ZA 28.000$

Niedawno pisałem o kolejnej nowości od Jacka Daniela – JD Holiday Select. W tekście tym również zadałem pytanie, czy może destylarnia nie spróbowałaby sprzedawać z powodzeniem również puste butelki z uwagi na fakt, iż w praktycznie każdej kolekcjonerskiej butelce znajduje się poczciwa Old No.7 Brand (którą w końcu można kupić znacznie taniej, niż edycje limitowane). Dziś chcę wrócić do sprzedaży pustych butelek.
            Oto doszła do mnie informacja, że na aukcji American Bottle Auctions w grudniu zeszłego roku wśród 144 innych pustych butelek była i taka, którą nabywca kupił za 28.000 $. Niemała to cena, ale i butelka niebanalna. Tak naprawdę aukcja objęła wyłącznie stare i z natury historyczne butelki z czasów Dzikiego Zachodu. Opisywana przez mnie butelka, to szkło po Gold Dust Kentucky Bourbon od Barkhouse Bros.&Co – jedna z najbardziej poszukiwanych butelek przez współczesnych kolekcjonerów. Butelka Gold Dust charakteryzuje się tym, iż wszelkie informacje na temat jej zawartości są tłoczone w szkle, łącznie z wizerunkiem charakterystycznego dla marki konia wyścigowego (od którego bourbon wziął swoją nazwę).
            No cóż, przyznam, że cena tej butelki daleko wykracza poza mój budżet przeznaczony na moje zainteresowania, dlatego nie zadaję sobie pytania, czy przeznaczyłbym taką kwotę na historyczną (ale pustą) butelkę. Czy Was też ten problem nie dotyczy?
Tomasz Falkowski
www.american-whiskey.cba.pl

wtorek, 17 stycznia 2012


SMALL BARRELS – CZY ROZMIAR BECZKI MA ZNACZENIE?

Maturacja whiskey jest jednocześnie niezbędna i kosztowna. Mając to na uwadze małe destylarnie whiskey w USA starają się iść na skróty, by koszty tego procesu obniżyć do minimum. Czy ich zabiegi w tej materii mogą oznaczać powolny schyłek ery porządnej wyleżakowanej bourbon whiskey? Być może nie zadawałbym tego pytania, gdyby nie skala zjawiska. Obecnie w USA działa ponad dwieście mikrodestylarni, z czego około połowa produkuje whiskey. W tym czasie duże, poważne destylarnie, produkujące znakomite dojrzałe bourbony, można wciąż policzyć na palcach ledwie obu dłoni.
Zgodnie z amerykańskim prawem by whiskey można było nazwać bourbonem (lub rye whiskey czy wheat whiskey), musi ona leżakować w nowej, wypalanej od środka beczce dębowej. Standardowa beczka dębowa do leżakowania amerykańskiej whiskey ma pojemność 53 galonów, co przekładając na bardziej nam znane jednostki miary daje prawie dokładnie 200 litrów (1 galon = 3,79 l). Piszę o niej standardowa, ponieważ praktycznie wszystkie duże i jednocześnie znaczące destylarnie whiskey w USA używają od dawna właśnie takich beczek. W ostatnim czasie jawić się jednak zaczęła „nowa świecka tradycja” w tym względzie. Coraz szersze rzesze małych, nowopowstałych destylarni chętniej korzystają z beczek mniejszych, a nawet znacznie mniejszych. Beczki oczywiście można produkować w niemal każdym rozmiarze. Jedyną poważną granicę w tym względzie stanowić może co najwyżej horyzont wyobraźni klienta, który zamawia beczkę u bednarza. Wśród mikro-destylatorów na czoło wysuwają się jednak zaokrąglone rozmiary 5, 10, 15, 20 i 30 galonów. Dla firmy bednarskiej rozmiar zamawianej beczki (w zakresie 5-53 galonów) nie stanowi przy zleceniu większej różnicy, czy jednak różnicy tej nie czyni dla destylatora? W Ameryce istnieją dwie potężne firmy bednarskie, które obsługują rynek amerykańskiej whiskey w ponad 90 procentach. To Brown-Forman Cooperage oraz Independent Stave Company. Są jednak i mniejsze firmy, jak Barrels Unlimited, których działalność skupia się właśnie na produkowaniu  beczek przeróżnych rozmiarów, a które zamawiać można nawet przez internet w cenie około 230$ za beczkę 30-galonową.
            Rozmiar beczki to nie jedyna okoliczność, mogąca mieć znaczący wpływ na proces dojrzewania whiskey. Zanotować można wiele innych kluczowych czynników, wśród których wyróżnia się drewno, z jakiego beczkę wykonano. Dokładnie mam tu na myśli choćby takie aspekty, jak strukturę drewna, sposób i okres jego sezonowania (suszenia), czy wreszcie grubość i stopień wypalenia klepek. Chciałbym wspomnieć, że znaczna część małych beczek wykonana jest z dość cienkich klepek, które nie są w stanie odpowiednio oprzeć się wpływowi wysokiej temperatury i w skrajnych sytuacjach mogą po prostu pękać…….

            Do lektury całości mojego najnowszego artykułu pt. „Small Barrels – czy rozmiar beczki ma znaczenie?” zapraszam do styczniowego numeru Ogólnopolskiego Miesięcznika Branżowego „Rynki Alkoholowe”, który będzie dostępny już niedługo.
Tomasz Falkowski
www.american-whiskey.cba.pl


poniedziałek, 16 stycznia 2012


JACK DANIELS HOLIDAY SELECT

            Destylarnia Jack Daniel wypuściła właśnie na rynek swoją pierwszą edycję z najnowszej serii, zwanej przez producenta Jack Daniels Holiday Select Bottle. 750-ml butelka, do żywego przypominająca JD Single Barrel Select, napełniona będzie destylatem o zawartości alkoholu 50% (100 proof), pochodzącym (jak wszystko na to wskazuje) ze zmieszania destylatów ze 187 beczek. Na nieszczęście europejskiego konsumenta JD Holiday Select oferowany będzie wyłącznie na rynku amerykańskim i to ledwie w wybranych stanach. Rzecz jasna jest nadzieja, że niektóre duże sklepy ze Starego Kontynentu zdobędą kilka skrzynek tej kolejnej limitowanej edycji whiskey Jack Daniels, która stanowi nie lada gratkę dla kolekcjonerów marki. Poczekamy, zobaczymy.
W każdym razie z podziwem patrzę, jak zupełnie nic nie zmieniając w swojej whiskey (no może poza różną zawartością alkoholu, poza tym to nadal poczciwa Old No.7 Brand) można z powodzeniem sprzedawać ją w coraz to innym opakowaniu. I to wystarczy, żeby rzesze fanów marki oddały nieraz ostatnie swoje pieniądze, by nabyć kolejne wcielenie butelki (no bo nie whiskey). Czasem aż się dziwię, że producent nie zaeksperymentuje ze sprzedażą następnej „nowej” butelki, która byłaby zupełnie pusta – czy sprzedaż takiej formy byłaby równie zadowalająca? Hm, ja mam na to oczywiście własną teorię. Ciekawe, co Wy o tym myślicie...
Tomasz Falkowski
www.american-whiskey.cba.pl