niedziela, 29 września 2013

MICHTER'S CELEBRATION ZA 12.000 ZŁ

Zdarza mi się od czasu do czasu kupić drogiego bourbona (choć wyraz "drogi" dla różnych ludzi może mieć różne znaczenie). Jednak były to bourbony, za którymi stała już jakaś historia. Tym razem doszły mnie wieści, że pewna spółka, która w rzeczywistości zupełnie (póki co) nie zajmuje się destylacją whiskey, zamierza wypuścić na rynek flaszkę wartą 4.000$ (czyli około 12.000 zł)!!! I co wy na to?
Chodzi o Michter's Distillery, należącą do Chatham Imports Inc. Raczej nie należy mylić spółki Michter's z legendarną Michter's Distillery (w swoim czasie zwaną Pennco i Bomberger), która fanom bourbona kojarzy się bezspornie z jednym z bourbonowych ''świętych graali" czyli A.H. Hirsh Reserve, a którego jedną z wersji posiadam w swojej kolekcji (patrz tutaj). Spółka jest w posiadaniu jedynie marki Michter's i za jej przyczyną usilnie próbuje nawiązywać do zupełnie nieswojej tradycji.
Pomijając ten fakt trzeba przyznać, że oferta obecnej marki Michter's jest nawet interesująca, choć ceny nigdy tu nie należały do przyjaznych (w Polsce Michter'sy można nabyć za około 550 zł). Jednak to, co ta niezależna firma butelkująca przyszykowała dla fanów marki, przynajmniej pod kątem ceny sięga zenitu (choć nie wiem, czego...).
Czy warto zatem wydać 4 "kawałki baksów" za butelkę whiskey niewiadomego pochodzenia? To pytanie jak zawsze pozostawię bez ostatecznej odpowiedzi, choć dodam, że zanim trafi ona do Europy (jeśli w ogóle), to jej cena będzie wyższa. Powiem więc chociaż, czego się spodziewać po jednym z najdroższych nowych flaszek bourbon whiskey na rynku.
Otóż master distiller Willie Pratt osobiście, jak mówi, selekcjonował do tej wersji beczki z destylatami "ponad 30-letnimi, ponad 20-letnimi z dodatkiem innych znakomitych beczek". Cóż to oznacza dla chętnego spróbowania tego bourbona. Po pierwsze bourbony ponad 30-letnie oznaczają, że w beczce niewiele ich pozostaje po tym czasie - powiedzmy ok 1/4. Po drugie, jakim cudem zachowały się gdzieś tak stare beczki - czy był to efekt zamierzony czy może też były to destylaty tak kiepskie, że i przez 30 lat nikt ich do niczego nie wykorzystał. Po trzecie, do końca nie wiadomo, co oznacza w rzeczywistości dodanie innych znakomitych beczek no i w jakiej ilości. W końcu może być przecież tak, że gros mieszanki stanowią właśnie owe "inne beczki", zaś domieszka destylatów 20- i 30-letnich jest co najmniej niewielka (w powiewach do co najwyżej symbolicznej). Czy jednak ktoś kupuje flaszkę wartą już na starcie 4.000 dolarów, żeby po prostu wypić jej zawartość...?
Z kolei pewną wartość dodaną stanowi tu 18-karatowa złota czcionka, jaką nakreślono charakterystyczną dla linii Michter's etykietę. Do tego eleganckie pudełko, jako dopełnienie całości - czyli 273 butelek, jakie przygotował producent.
Jedno jest pewne, whiskey ta zaczyna budzić emocje wśród miłośników gatunku. Mało tego, w USA właśnie zaczęły się zapisy na tę flaszeczkę. Za wpis na listę oczekujących sklepy życzą sobie nawet wpłacenia vadium w wysokości ok. 500$.
Nastały ciekawe czasy dla miłośników bourbon whiskey... Coż, pewnie ani ja, ani większość z Was tej whiskey z różnych przyczyn nie kupi, więc chociaż sobie na nią popatrzmy :)

9 komentarzy:

  1. Przypomina mi to kampanie jednej z firm produkującej samochody. Stwierdzono wówczas, że zwiększenie ceny auta, sprawi, że produkt wpasuje się w inną grupę społeczną i co w rezultacie doprowadziło do zwiększenia sprzedaży. Tutaj zdaje się, że jest podobnie. Bazując na marce (bez wnikania w szczegóły) oraz dodając do tego ładne opakowanie i złotą czcionkę stworzono produkt, który ma szanse zaistnieć jako elegancki prezent wśród biznesmenów, których stać na posiadanie własnego samolotu :-)
    Ja tymczasem poleję sobie Eljaha Craiga 12YO i polatam śmigłowcem synka ;-) Z trunku będę miał pewnie większa satysfakcję a i z latania niezłą frajdę.
    Pozdrowienia! TF
    PS. Dotarły dziś zakupy z aukcji..ale jeszcze nie miałem ich okazji widzieć.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pewnie masz rację, bo naprawdę nijak nie można tej ceny inaczej wytłumaczyć. Poza tym cena ta wcale nie gwarantuje przyjemniejszych doznań od tych, których ty doświadczasz w kieliszku z EC12YO. Śmigłowiec może póki co trochę mały :), no ale to w końcu pierwsza taka maszyna w twoim posiadaniu.
    Jeszcze raz gratuluję udanych zakupów. W tym miesiącu na aukcji królują Van Winkle. Przyjrzę się rozwojowi cen i może któregoś chwycę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja również mam już jakieś swoje typy, ale to prześlę do akceptacji później :-)

    Co do OGD to tak jak przypuszczałeś wygląda na lata 70-te. Potwierdza to brak kodu UPC na butelce, który chyba na dobre został wprowadzony pod koniec lat 70-tych, litraż podany w jednostkach metrycznych + data produkcji szkła z dna butelki to 77. Tak w ogóle to czy można stwierdzić ile lat OGD spędził w beczce? Chyba bez względu na to kto go produkował to nie przywiązywano do tego wagi..tzn. co najmniej 4 lata.

    Co do Benchmarka to na dnie butelki jest numer destylarni D-126 co wskazuje na Calvert, która została kupiona przez Seagrams w 1937 i zamknięta w 1983. Na dnie butelki jest napis: “FEDERAL LAW FORBIDS SALE OR REUSE OF THIS BOTTLE” który był wymagany przez prawo US po prohibicji pomiędzy 1935 i 1964 rokiem.. Z drugiej strony bardziej wierzyłbym w cyfry z dna butelki tzn. 55 i 74 czyli rok produkcji butelki z dna tj. najpóźniej 74 rok, czyli destylat pochodziłby z 68 roku..

    Brzmi fajnie ale muszę jeszcze trochę poczytać o tych butelkach :-)

    PS. Czy widziałeś cenę Wild Turkey 14 letni, w DW... 1850 PLN..słabo?!

    Pozdr! TF

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratuluję odrobionej lekcji z historii american whiskey no i butelek, w które ją pakowano!
    Co do oznaczenia D-126, którą odczytujesz, jako numer destylarni:
    Calvert Distillery Co rzeczywiście należała do Seagramsa. Problem jednak polega na tym, że tą nazwą Seagrams w różnym czasie nazywał różne swoje destylarnie:
    1. RD#7 w latach 1957-1972
    2. RD#37 w latach 1961-1984
    3. DSP#24 w latach 1942-1974
    4. DSP#111 w latach 1941-1977
    5. DSP#15 od II wojny światowej do 1978
    6. RD#8 od1942 (Dzisiejsza Four Roses Distillery, wcześniej Old Prentice)
    Jak zatem widzisz, Calvert nigdy nie miała oznaczenia numeru 126. RD oznacza "Registered Distillery", zaś DSP - "Distilled Spirits Plant". Nigdy jednak nie oznaczano destylarni literą "D", więc ten trop jest fałszywy. Co zaś oznacza ta litera i numer na dnie butelki Benchmarka, tego nie wiem.
    Co do OGD - z tego, co wiem, podstawowa wersja była właśnie 4-letnia.
    PS. Widziałem cenę WT - jak wiele cen na DW, ta też jest trochę z kosmosu, ale miło ją zobaczyć, mając tę flaszkę w swoim barku :) Oby tak dalej...
    Pozdrowionka!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeszcze małe uzupełnienie do Benchmarka. Seagrams stworzył tę markę w 1967 roku, jako markę premium. W 1989 roku markę kupiła Sazerac Company of New Orleans, która od 1999 produkuje bourbona Benchmark w Buffalo Trace Distillery.
    Z bourbonami Seagramsa często jest tak, że do końca nie wiadomo, gdzie tak naprawdę powstały. Seagrams nie przywiązywał zbytniej wagi do informowania klienta o pochodzeniu destylatów. Wlewał czasem byłe co w byle co. Jego głównym celem było tworzenie (a raczej skupowanie) dobrze sprzedających się marek i zarobienie jak największych pieniędzy w jak najkrótszym czasie - taka cecha, będąca pozostałością po złotych latach prohibicji właśnie dla Seagramsa. Jak coś już nie szło zbyt dobrze, to korporacja szybko się takiej marki pozbywała. To pewnie dlatego nie mam serca do flaszek od Seagramsa...
    jak może dasz mi więcej szczegółów z etykiety, to spróbuję wykoncepować, gdzie powstał twój destylat.

    OdpowiedzUsuń
  6. Tomku - na etykiecie jest standard, czyli jedynie napisane, że jest to produkt Seagram & Sons z Louisville, Kentucky. Co konfrontując z tym co napisałeś w ogóle nie identyfikuje destylarni i na tym zakończmy kopanie w temacie bo nie warto.
    Co do D-126 to informację o tym, że to destylarnia Seagrams/Calvert znalazłem gdzieś w sieci. Ale czytając trochę o oznaczeniach butelek, potwierdza się to co piszesz, że wskazuje to jedynie na firmę/gorzelnie, czyli w tym przypadku po prostu Seagrams.
    Z kolei na dnie butelki są dwie cyfry: 55 i 74. I z tego co wyczytałem to:
    55 to kod producenta szkła, a 74 to rok produkcji butelki..co to może dla mnie oznaczać ?!
    A no wydaje mi się,że to, że zakładając, że butelka została wypełniona w roku jej produkcji to mój egzemplarz został wlany do beczki w 1968 roku..czyli właśnie wtedy gdy powstawała marka Benchmark Premium..i tej wersji będę się trzymał :-)
    Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  7. Niestety, tak to z Seagramsem jest. Czasem można odnaleźć flaszki (nawet Benchmarka), gdzie widnieje napis: "Distilled and Bottled in..." po czym pada nazwa miejscowości - wówczas można by się pokusić o ustalenie realnego źródła destylatu. Przyznasz jednak, że samo dokopywanie się "prawdy" o posiadanej przez siebie butelce budzić może wiele emocji, czego nie zawsze już można powiedzieć o wynikach owego dokopywania...
    Do następnego /tom

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak, tak przyznaje..to było bardzo pochłaniające..spędziłem na tym dwa późne wieczory, ale nie żałuję - ten czas + twoje komentarze sprawiły, że wiele się nauczyłem.
    Dzięki!

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie ma to, jak czuć się potrzebnym - zatem to ja ci dziękuję! Muszę kiedyś obmacać te twoje nowości, bo już ciekawość mnie nieco skręca. Bardzo lubię trzymać w ręku stare whiskey - takie swoiste dotknięcie historii i metafizyczne odbieranie emocji ludzi, którzy przez te lata, gdzieś i kiedyś też dzierżyli taką flaszkę.

    OdpowiedzUsuń