"Czas w tym cyklu artykułów na poruszenie problemu, kto tak naprawdę
wyprodukował naszą, wybraną mozolnie z gąszczu oferty, whisky. Z pozoru nie
jest to takie trudne. Wystarczy na etykiecie butelki odnaleźć zapisy w stylu
„Distilled by…” czy też „Bottled by…” Niestety w rzeczywistości ustalenie
miejsca pochodzenia wybranej przez nas bourbon whisky może okazać się nie lada
wyzwaniem. Wynika to z co najmniej kilku przyczyn, tak technicznych, jak i
historycznych. I właśnie o tym w dzisiejszym odcinku Kodu Etykiety będę
rozprawiał.
Distilled, Aged & Bottled
Miłośnicy Single Malt Whisky,
szczególnie w wydaniu Scotch, w omawianym tym razem względzie będą mieć
znacznie łatwiej. Z reguły główna nazwa whisky niejako z automatu wyznacza
miejsce jej pochodzenia. Glenfiddich, Macallan czy Springbank, to w
rzeczywistości i nazwy marki i destylarni zarazem. Rzecz jasna i w tym świecie
bywają wyjątki, jak chociażby pojawiająca się od niedawna na półkach polskich
sklepów whisky Singleton, w przypadku której trzeba się jeszcze dokładnie
wczytać, by destylarnię źródłową ustalić. Jednak wciąż jej rozszyfrowanie nie
nastręcza specjalnych trudności. Inaczej niestety rzecz ma się w przypadku
American Straight Bourbon Whisky.
Po pierwsze, nie zawsze na etykiecie
bourbona odnajdziemy nazwę destylarni źródłowej. Po drugie, nawet jeśli ją
znajdziemy, to o dziwo może się okazać, że taka destylarnia istniała, ale dawno
temu, albo nie istniała w ogóle. Czas zatem parę kwestii wyjaśnić.
W początkach historii amerykańskiej
whisky normą było, że destylarnie najczęściej działały pod egidą farmera, który
swoje nadwyżki ziaren zamieniał na wodę życia. Z czasem powstawały duże
destylarnie, skupujące hurtowo ziarna od farmerów, dla których destylacja w
domu przestawała się powoli opłacać. Kolejną normą było również to, że
destylarnie nie wprowadzały swojej whiskey do szerokiego obiegu. Tak naprawdę
zajmowały się tym firmy specjalizujące się w obrocie tego cennego towaru.
Czyniły to początkowo bezimiennie. Jednak z czasem, by wyróżniać się na tle
konkurencji, zaczęły wprowadzać nazwy dla sprzedawanych przez siebie produktów.
Tak narodził się rynek marek, których logotypy z całym bagażem nazewnictwa nie
miały zupełnie nic wspólnego z destylarniami, realnie produkującymi konkretną
whisky. W wielu przypadkach jest tak i dzisiaj. Wciąż powstają nowe marki
bourbona, które na pierwszy rzut oka (a często i na drugi) zupełnie nie
sugerują miejsca jego pochodzenia.
Współczesna bourbon whisky pochodzi
z trzech źródeł – z dużych destylarni, z niewielkich mikrodestylarni (zwanych
jeszcze artisan lub craft distillery) oraz NDP (non-distiller producer) czyli
firm, które nie destylują ani kropli sprzedawanych przez siebie whisky.
Big Distilleries
Tych w USA jest ledwie kilkanaście. To Barton 1792 Distillery (dawniej Tom Moore), Heaven Hill Distilleries
(ze swoją potężną destylarnią Bernheim), Booker Noe Distillery oraz Jim Beam
Distillery (produkujące bourbony Jima Beama), Wild Turkey Distillery (a
właściwie Boulevard Distillery), Brown-Forman Distillery (dawniej Early Times),
Buffalo Trace Distillery, Four Roses Distillery, Makers Mark Distillery,
Woodford Reserve Distillery oraz MGP Distillery (dawniej Lawrenceburg
Distillers Indiana). To właśnie tych jedenaście, momentami potężnych w
skali produkcji, destylarni obstawia rynek bourbon whisky w ponad 90%. I tyleż
samo szans ma polski konsument na to, że przeglądając ofertę sklepową, natrafi
właśnie na produkt którejś z nich. Z rozszyfrowaniem pochodzenia niektórych
bourbonów z rodowodem wielkiej jedenastki jest nader łatwo. Tak jest w
przypadku bourbonów Four Roses i Makers Mark. Tu praktycznie zawsze mamy
pewność, że są to bourbony wyprodukowane w ramach jednej destylarni (choć z
samym rozlaniem końcowego produktu do butelek bywa różnie). Tak samo powinno
być w przypadku bourbona Woodford Reserve, jednak sprawa nieco inaczej wygląda
dla różnych wersji tej whisky. Ekskluzywne limitowane wersje Masters Collection
rzeczywiście w 100% produkowane są w Woodford Reserve Distillery, czego już nie
da się powiedzieć w przypadku bardziej pospolitej wersji Distillers Select. Tu
produkt końcowy jest efektem mariażu destylatów z Woodford oraz z Brown-Forman......”
To fragment czwartej części moich artykułów z cyklu "Kod Etykiety...". Do zapoznania się z całym tekstem tego artykułu zapraszam do najnowszego, lipcowego wydania miesięcznika Rynki Alkoholowe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz