piątek, 31 stycznia 2014

NAJLEPSZE WHISKY ŚWIATA 2013 ROKU WG JIMA MURRAYA

Być może już trochę po fakcie, ale być może wciąż nie wszyscy wiedzą, że guru (nie boję się użyć tego terminu) Jim Murray, jeden z największych znawców i publicystów świata whisky, ogłosił wyniki swojego dorocznego konkursu na najlepszą whisky świata. Tym razem chodzi o najnowsze wydanie jego "Whisky Bible 2014", w której ocenia whisky z całego świata z sezonu 2013.
O wyborach Jima Murraya pisałem już rok temu, kiedy to zwycięzcą była Thomas H. Handy Sazerac Rye Whiskey od Buffalo Trace. Drugie miejsce (z tą samą ilością punktów - 97,5/100) zajęła wówczas William Larue Weller Bourbon Whiskey - również od Buffalo Trace! (patrz tutaj).
W tym wydaniu Whisky Bible zwycięzcą okazała się Glenmorangie Ealanta Private Edition. Jednak (co dla mnie najważniejsze), po raz drugi z rzędu drugie miejsce w plebiscycie Jima Murraya zajęła William Larue Weller Bourbon Whiskey! W obliczu tego faktu pozostaje mi jedynie pogratulować facetom z Buffalo Trace, na czele z master dostillerem Harlenem Whitleay'em.
A oto pełna lista zwycięzców w kategorii American Whiskey:
Bourbon of the Year
William Larue Weller 123.4
Rye of the Year
Thomas Handy Sazerac Rye. 132.4
US Micro Whisky of the Year
Cowboy Bourbon Texas Straight Bourbon Whiskey Aged Three Years
US Micro Whisky of the Year (Runner Up)
Balcones Brimstone Texas Scrub
Bourbon
No Age Statement (Multiple Barrels)
William Larue Weller 123.4
No Age Statement (Single Barrel)
Buffalo Trace Single Oak Project Barrel 101
9 Years & Under
Ridgemont Reserve 1792 Aged 8 Years
10-17 Years (Multiple Barrels)
Parker’s Heritage Collection Sixth Edition Master Distillery’s Blend Of Mashbills 2001
10-17 Years (Singlee Barrel) 

Four Roses Single Barrel 12 Yrs 5 months
18 Years & Over (Multiple Barrels)
Evan Williams 23 Years Old
Rye
No Age Statement
Thomas Handy Sazerac Rye. 132.4
11 Years & Over
Sazerac Kentucky Straight Rye 18 YO
Jeśli chcesz poznać wszystkich zwycięzców we wszystkich kategoriach, kliknij poniżej:
http://www.whiskybible.com/pressrelease.html

czwartek, 30 stycznia 2014

KOLEJNY WILD TURKEY TRIBUTE?

W 2004 roku, tj. 10 lat temu, ówcześni włodarze destylarni Wild Turkey (czyli Pernod-Ricard) postanowili w szczególny sposób uhonorować  50 lat pracy Jimmy'ego Russella dla firmy. W związku z tym stary Jimmy dokonał selekcji specjalnych beczek z 15-letnią bourbon whiskey i tak oto powstała limitowana edycja specjalna - Wild Turkey Tribute 15YO.
W sumie wypuszczono dwie edycje Tribute:
1. US version - 5.500 butelek (101 proof)
2. Japan version - 9.000 butelek (110 proof)
Jak właśnie się dowiedziałem, obecny właściciel destylarni (czyli Campari) chce w podobny sposób uczcić tym razem już 60-lecie pracy Jimmy'ego dla firmy. I znów szykuje się specjalna edycja bourbon whiskey. Wild Turkey zgłosił właśnie do TTB etykietę nowego produktu do akceptacji. Oto ona:
Wygląda więc na to, że po 10 latach na rynek trafi kolejna edycja Wild Turkey Tribute - choć do końca nie wiadomo, jak naprawdę będzie się ona nazywać - na zdjęciu widać jedynie etykietę tylną. Frontowa objęta jest, póki co, tajemnicą. Obiecuję jednak śledzić temat i podawać najświeższe informacje odnośnie tej limitowanej edycji WT.

niedziela, 26 stycznia 2014

FENOMEN VAN WINKLE - CZYLI PANDEMIA NOWEJ CHOROBY

„Jest taka bourbon whiskey, która przyprawia fanów tego gatunku alkoholu o drżenie rąk i kołatanie serca, śni im się po nocach, spokoju i spełnienia zaś nie daje nawet, jeśli pojawi się na jawie – wręcz przeciwnie – wszelkie opisane objawy właśnie wówczas się nasilają. O dziwo nie jest to whiskey z rodzaju tych absolutnie unikatowych, od dawna nieprodukowanych w od dawna już nieczynnej destylarni. Nic z tych rzeczy. Jej butelki pojawiają się wciąż i to regularnie dwa razy w roku. Można więc powiedzieć, że nasilenie się objawów wspomnianej wyżej nerwicy ma charakter sezonowy (na wiosnę i jesień), choć sama choroba ma stanowczo charakter przewlekły i zdaje się ostatnimi czasy tylko przybierać na mocy. Czy jest na nią jakieś lekarstwo? Otóż jest i paradoksalnie stanowi ono jednocześnie jej przyczynę. To gama bourbonowych specyfików wlanych do szklanych butelek z obowiązkowym logo VAN WINKLE.
Za czym kolejka ta stoi…
            Żeby zrozumieć skalę epidemii (a raczej pandemii – a to ze względu na globalny rozmiar zjawiska), postaram się przybliżyć sytuację, jaka miała miejsce 20 listopada 2013 roku (czyli całkiem niedawno) w lokalnym sklepie Party Mart na terenie niewielkiego miasteczka Brownsboro w USA. Jego właściciel, niejaki Jerry Rogers, otrzymuje od swojego hurtownika dwa razy do roku (w kwietniu i listopadzie) partię whiskey oznaczonych logo Van Winkle. Dostawa zazwyczaj jest stosunkowo niewielka, zresztą stosownie do codziennej skali sprzedaży w tym sklepie. Jerry dostaje zatem jednorazowo (i tylko tak) nie więcej niż 40 butelek z całej kolekcji. Do niej zalicza się wówczas: trzy butelki bourbona Pappy Van Winkles Family Reserve w wersji 23YO oraz tyle samo butelek w wersji 20YO i kilka flaszek Van Winkle Family Reserve Rye 13YO. Kolekcję dopełnia gama nieco młodszych wersji bourbonów Van Winkle w ilości nieprzekraczającej nigdy liczby jednocyfrowej każda. Są to: Pappy Van Winkles Family Reserve 15YO, Van Winkle Special Reserve 12YO oraz najmłodszy z kolekcji Old Rip Van Winkle 10YO.
            Jak wspomina Jerry, w kwietniu ubiegłego roku, na wieść o planowanej dostawie skrzynek z whiskey Van Winkle, do jego sklepu przybyło ponad 300 klientów – oczywiście wszyscy z objawami choroby, zwanej roboczo „vanwinklozą”. Dalszy opis zdarzeń, jakie miały miejsce w sklepie pana Rogersa, spokojnie można przyrównać do obrazu „Bitwa pod Grunwaldem” pędzla Jana Matejki. Jako, że obraz raczej jest powszechnie znany, reszty, drogi czytelniku, domyślisz się sam. Ja zaś od razu przejdę do sytuacji z listopada ubiegłego roku. Pan Rogers, bogatszy o doświadczenia z kwietnia, a w obliczu jeszcze większej rzeszy pacjentów chorych na vanwinklozę (przybyło ich otóż na raz ponad 600) zamyślił plan prosty i skuteczny zarazem. Wybawieniem miała okazać się loteria. Każdy klient sklepu losował kartkę z numerem (czyli kupon). Takie same kartki z numerami wylądowały następnie w szklanym słoju (czyli maszynie losującej). Następnie Jerry Rogers (tu w nieodzownej roli sierotki) ogłaszał, którego Van Winkla z dostawy właśnie przeznacza na sprzedaż, po czym losował kupon z numerem. Właściciel numeru mógł wówczas we w miarę cywilizowany sposób ową flaszkę nabyć. Oczywiście wielu klientów odeszło z kwitkiem (czyli swoim kuponem), niewielu zaś kupiło wymarzoną butelkę, tak dla siebie, jak i na sprzedaż. Ten akapit pozwolę sobie zakończyć w tym miejscu, by zostawić go trochę na rzeczową analizę opisanego wyżej zjawiska.
Słynna familia – czyli rys historyczny
            Przyczyna współczesnego fenomenu whiskey Van Winkle jawi się wraz z pojawieniem się na bourbonowej scenie XIX-wiecznej Ameryki seniora dynastii, Juliana Proctora Van Winkle, zwanego potocznie „Pappym”. Pappy urodził się w 1874 roku w Danville w stanie Kentucky. Swoją karierę w amerykańskim whiskey-biznesie zaczynał, jako salesman w firmie William Larue Weller & Sons. Firma ta zajmowała się skupowaniem bourbon whiskey od destylarni (które w tamtych latach nie posiadały własnych marek ani nie zajmowały się sprzedażą detaliczną) oraz kupażowała je według własnej receptury i sprzedawała pod własnymi markami lub czyniła to dla właścicieli innych marek. Pappy okazał się znakomitym fachowcem nie tylko w dziedzinie produkcji whiskey, ale też doskonale rozumiał prawidła, rządzące szeroko pojętym whiskey-biznesem. To pozwoliło mu, wraz ze wspólnikiem Alexem Farnsleyem, wykupić ostatecznie udziały w firmie Wellerów.
            Whiskey od W. L. Weller & Sons cieszyły się znakomitą reputacją. Paletę firmy zdominowały w pewnym momencie pszeniczne bourbony z destylarni należącej do Arthura Ph. Stitzela (w recepturze których do kukurydzy i słodu jęczmiennego dodaje się pszenicę zamiast zwyczajowego żyta). Nie umknęło to uwadze Pappy’ego, który po zniesieniu narodowej prohibicji postanowił fizycznie połączyć produkcyjne moce destylarni Stitzela z siłą marketingu firmy Weller. Tak oto w 1933 powstała najsłynniejsza i do dziś najbardziej prestiżowa destylarnia bourbon whiskey – The Stitzel-Weller Distillery, prawdziwe arcydzieło starego Van Winkla. Do najbardziej znanych marek tej destylarni należały takie wheated bourbony, jak Old Weller, Cabin Still, Yellowstone czy wreszcie okręt flagowy destylarni – Old Fitzgerald.
            Po śmierci Juliana Proctora „Pappy” Van Winkle w 1965 roku stery przejął jego syn Julian P. Van Winkle II. Niestety wraz z jego rządami rozpoczyna się powolny upadek potęgi kultowej destylarni……”
Dalszą część artykułu, poświęconego zjawiskowemu pożądaniu whiskey Van Winkle, znajdziecie (jak zawsze) w najnowszym, styczniowym wydaniu miesięcznika branżowego Rynki Alkoholowe. Serdecznie zapraszam do lektury.

piątek, 17 stycznia 2014

19. EDYCJA EVAN WILLIAMS SINGLE BARREL VINTAGE

Jak ogłosił Heaven Hill Distilleries, do sklepów trafić ma właśnie najnowsza 19. edycja kultowego bourbona Evan Williams Single Barrel Vintage. Tym razem będzie to rocznik 2004, leżakowany przez 9-10 lat na nieco wyższych (niż do tej pory) piętrach magazynów leżakowych. To ma się przełożyć na z deka intensywniejszą paletę doznań aromatyczno-smakowych. Bourbon ten zabutelkowano z zawartością alkoholu 86,6 proof, a więc 43,3% (czyli jak zwykle). Cena na rynku pierwotnym ma wynieść 27$ za 750ml butelkę.
Tym razem, ze względu na rosnącą wartość kolekcjonerską serii EWSBV, każda butelka opatrzona będzie datą zabeczkowania i zabutelkowania oraz numerem konkretnej beczki. Piszę o tym, ponieważ do tej pory tego typu dane nie zawsze występowały ze sobą w komplecie.

środa, 15 stycznia 2014

BEAM INC. W RĘCE JAPOŃSKIEGO SUNTORY!

Jak donoszą amerykańskie źródła, właśnie ma stać się to, o czym dywagowałem już kilka miesięcy temu. Beam Inc. - właściciel destylarni Jim Beam, Booker Noe oraz Makers Mark, a zatem takich marek bourbona, jak Jim Beam, Knob Creek, Basil Haydens, Bookers, Bakers, Makers Mark i Makers 46 - zostanie sprzedany! Plotki mówiły początkowo o Diageo, jako ewentualnym nabywcy, jednak firma skrzętnie zaprzeczała, jakoby miała podobne plany w najbliższej przyszłości. Raczej nikt nie wspominał o prawdziwym, jak się teraz okazuje, nabywcy.
Nabywcą otóż jest japoński Suntory Holdings Co., znany miłośnikom japońskich whisky z takich marek, jak Yamazaki, Hakushu, Hibiki czy Kakubin, ale również szkockiej Bowmore. Cena zakupu ma wynieść 16 miliardów dolarów. Po tej transakcji Suntory będzie czwartym największym producentem wyrobów spirytusowych na świecie (Beam Inc. był 5.) po Diageo, USL i Pernod Ricard.
Pochłonięcie Beam Inc. przez Suntory wydaje się dość intuicyjne. Obie firmy współpracują ze sobą już od lat. Whiskey od Beama była dystrybuowana w Japonii własnie przez Suntory. Beam z kolei dystrybuował produkty Suntory w Singapurze i na pozostałych rynkach azjatyckich.
Wygląda na to, że Suntory wchłania Beama nie mając póki co konkretnych zamiarów poważnych zmian. Pracownicy raczej nie mają co się martwić o posady. Nawet prezydent i CEO Beama Matt Shattrock pozostanie na swoim stanowisku i to w dotychczasowym biurze w Deerfield nieopodal Chicago.
Cóż, taki znak czasów, gdzie ostatecznie wszystko jest na sprzedaż, nawet kolebka amerykańskiego bourbona, jaką bez wątpienia jest Beam. W ten sposób mamy już dwie amerykańskie firmy bourbonowe w rękach Japończyków. Przypomnę tylko, że pierwszym producentem, wykupionym przez japońskiego Kirin Brewery, była Four Roses Distillery z Lawrenceburga, Ky.

niedziela, 12 stycznia 2014

OFERTA KOLEKCJONERSKA OD HEAVEN HILL DISTILLERIES

Niedawno w Heaven Hill Distilleries świętowano otwarcie najnowszej atrakcji dla miłośników bourbon (i innych american) whiskey - Evan Williams Bourbon Experience. Inwestycja ta skupia w sobie kilka projektów na raz, począwszy na specjalnych tasting roomach, a skończywszy na prawdziwej, całkowicie użytecznej mikrodestylarni z miedzianym alembikiem. Oczywiście nie mogłoby w takim miejscu zabraknąć gift shopu - niestety niedostępnego w sieci. Piszę niestety, ponieważ HH przygotował dla odwiedzających to niesamowite miejsce dwie interesujące oferty:
1. Personalized Evan Williams Replica Bottle - to niewielka 375-mililitrowa butelka bourbona Evan Williams Black Label, której etykietkę można spersonalizować, umieszczając na niej stosowny (zgodny z życzeniem klienta) napis typu: "Hand Selected for...". buteleczka sprzedawana będzie w zestawie ze specjalną szklaneczką wykonaną ze stali szlachetnej. Całość ma kosztować 20$.
2. Evan Williams Barrel Proof Jag - tym razem chodzi o znacznie bardziej atrakcyjną propozycję, przynajmniej według mnie. To bourbon Evan Williams w wydaniu Barrel Proof, czyli (jak mogłaby wskazywać nazwa) o zawartości alkoholu dokładnie takiej, jaka była w trakcie opróżniania beczki, bez rozcieńczania). Jednak zastanawiająca jest owa zawartość alkoholu, która wynosi tu 125 proof (62,5%) - a to dlatego, że jest to dokładnie taka wartość, jaką ma destylat (mający stać się bourbonem Evan Williams) w momencie napełniania beczek (entry proof), nie zaś jej opróżniania. Moja wątpliwość rodzi się z tego, że w trakcie leżakowania (a zakładam w tym przypadku co najmniej kilka lat) w Kentucky dość intensywnie paruje woda, co sprawia, że zawartość alkoholu w wyleżakowanym destylacie jest z reguły wyższa od tzw. entry proof. Nawet, jeśli założymy, że parowanie było znikome (co jest założeniem czysto hipotetycznym), to jednak zawartość alkoholu z pewnością nie będzie wynosić dokładnie tyle, co entry proof (czyli 125 proof). 
Olśnienie w tej kwestii przyszło w chwili głębszego pogrzebania w materiałach źródłowych. Tam odnaleźć można słowa samych właścicieli marki Evan Williams, którzy tłumaczą napis Barrel Proof w nazwie tej whiskey, jako "wartość, jaką ma Evan Williams w momencie trafienia do beczki".
Wygląda więc na to, że mamy tu do czynienia z pewną nieścisłością językową i że Evan Williams Barrel Proof Jag nie jest naprawdę "Barrel Proof", a jedynie bourbon whiskey nieco tylko rozcieńczoną wodą do poziomu entry proof - i to właśnie Evan Williams Entry Proof  Jag byłoby w tym przypadku sformułowaniem bardziej na miejscu.
Cena tego dzbanka o pojemności 750ml wynosi równe 100$. 
Przypomnę tylko na koniec tego posta, że obie prezentowane tu oferty dostępne są wyłącznie w Gift Shop zlokalizowanym na terenie Evan Williams Bourbon Experience w Louisville przy 528 West Main Street, Ky.