piątek, 22 lutego 2013

RUSSELS RESERVE SINGLE BARREL JUŻ W SKLEPACH!

O tej bourbon whiskey z Wild Turkey Distillery pisałem już tutaj i tutaj. Wówczas nie dysponowałem jeszcze wizerunkiem butelki trzeciego członka brygady RR (linii Russells Reserve), a jedynie zatwierdzonym projektem etykiet. Dziś jednak to się zmieniło (patrz niżej). Ponadto mogę potwierdzić, że pierwsze skrzynki powędrowały już do amerykańskich sklepów w cenie około 50$ za butelkę. Jest więc nadzieja, że niedługo RR Single Barrel trafi też do Europy.
Wszelkie podane przeze mnie wcześniej dane na temat tej whiskey zdają się potwierdzać. Oficjalnie producent nie podaje wieku destylatu. Zawartość alkoholu ustalono na 110 proof (55%), czyli tuż tuż poniżej "barrel proof" (zawartości alkoholu w destylacie po opróżnieniu beczki). Etykieta informuje o tym, że whiskey nie była filtrowana na zimno (non-chill filtered), ale to akurat nie nowość. Wild Turkey z zasady filtruje swoje whiskey w temperaturze pokojowej, co pozwala na zachowanie znacznie większej ilości komponentów smakowych. Nowością jest tu tylko fakt, że postanowiono o tym napisać na etykiecie (w końcu nie każdy o tym wie, a taki napis ostatnio whiskey nobilituje).
Jedynym zgrzytem jest współistnienie dwóch niejako sprzecznych ze sobą stwierdzeń: "Small Batch" i "Single Barrel". Do tej pory whiskey small batch oznaczała mieszankę zawartości stosunkowo niewielkiej liczby beczek (ale nigdy jednej), zaś single barrel, to nic innego jak oznaczenie whiskey z jednej beczki, w ogóle nie mieszanej z destylatami z innych beczek. A tu proszę, taki sobie mały oxymoron - czyżby ktoś był niezbyt wyedukowany czy może znów mamy do czynienia z "niedrogim" chwytem marketingowym - w końcu wygeneruje to dyskusje w rozlicznych kręgach, a to przełoży się niewątpliwie na głośne wejście tej nowości na rynek. Nie demonizujmy jednak tego faktu. Najważniejsze jest nie na etykiecie, ale w butelce i - biorąc pod uwagę moje bardzo dobre dotychczasowe doświadczenia z whiskey od Jimmy'ego Russella - z chęcią przekonam się o tym, czy warto wyłożyć kilka stówek na kolejnego członka brygady RR (jednego już mam - tutaj.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz