poniedziałek, 18 lutego 2013

MAKERS MARK PRZEPRASZA!

Jak niedawno pisałem tutaj Makers Mark planował obniżenie zawartości akoholu w swoim kultowym bourbonie o 3% - z 45% (90 proof) do 42% (84 proof). Muszę przyznać, że przez ostatni tydzień zawrzało w świecie miłośników MM oraz generalnie miłośników i znawców whisky amerykańskiej. Bez mała wszyscy (no może oprócz samych panów Samuels) byli zgodni, że jest to zmiana na gorsze i że polityka właściciela MM (tj. Beam Inc.) budzi wobec tego duże wątpliwości w kwestii dotychczas prezentowanej rzetelności informacji i podejmowanych kroków. I co...
I oto mniej więcej po tygodniu od ogłoszenia feralnej decyzji o zmniejszeniu percentażu MM Beam Inc (w osobach panów Samuels (ojca Billa Jr. i syna Roba) wycofuje się ze swojego wątpliwego pomysłu. Jak tłumaczą Samuelsowie, wynika to z faktu wsłuchiwania się w głosy swych ambasadorów marki oraz rzeszy fanów (i pomniejszej garści fachowców) oraz permanentnej chęci wychodzenia tym głosom naprzeciw. W efekcie MM nadal będzie sprzedawany z zawartością alkoholu 45% wszędzie tam, gdzie właśnie z taką zawartością był oferowany (przypomnę, że w Australii MM normalnie ma 40%). 
Z kolejnych wyjaśnień panów Samuels wynika, że opiniujący feralną decyzję fani są świadomi tego, iż destylarnia nie nadąża z zamówieniami i że w związku z tym godzą się na chwilowe braki ich ulubionej bourbon whiskey, jednak z zachowaniem jej dotychczasowej jakości. 
Oczywiście wsłuchany w głosy konsumentów Beam Inc. postanowił solidarnie i empatycznie owych konsumentów potraktować. Chciał sobie poradzić jakoś z niewystarczającą mocą produkcyjną obecnej destylarni, więc rozpaczliwie poszukiwał sposobu na wywiązywanie się  dotychczasowych umów i zobowiązań. Wobec jednak "zaskakującej" reakcji fanów dla odmiany i to ledwie w tydzień postanowił w końcu tych umów i zobowiązań nie dotrzymywać (jak zwykły to czynić poważne firmy :) Wygląda to teraz tak, jakby Beam Inc. postanowił oto poświęcić się i nadszarpnąć swej reputacji, by zapewnić jakieś 3% zadowolenia na twarzach swoich konsumentów.
Jak spoglądam teraz na tę całą sprawę z dystansu, to znów mam poczucie, że Beam Inc. wszystko ukartował dla własnych potrzeb (jak uczynił to kilka lat temu w sprawie rzekomych deficytów Knob Creek). Po raz kolejny zakpił sobie z niemałej rzeszy fanów, która to rzesza być może w ocenie PR-owców od Beama zaczynała popadać w jakiś marazm, więc postanowiono ją odpowiednio pobudzić - w końcu całkiem sporo skrzynek 42-procentowego Makers Marka poszło już do sklepów. Wystarczy sobie teraz wyobrazić, jak cennym nabytkiem kolekcjonerskim takie MM właśnie się stały. No i znów dużo i głośno mówi się o marce.
Jak głosi stara zasada show biznesu, nie ważne co o tobie piszą, byle by pisali. W dodatku Beam wyszedł tu na dobrego tatusia, który słucha swych dzieci i nie lekceważy ich potrzeb. A że sam je skrycie generuje - to chyba też jest stara zasada biznesu...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz