Równo 20 lat temu, w 1995 roku, na etykiecie butelki Pappy Van Winkle's Family Reserve 20YO Bourbon Whiskey pojawiła się ta oto słynna fotka:
Przedstawia ona legendarnego Juliana Proctora "Pappy" Van Winkle, założyciela kultowej The Stitzel-Weller Distillery. Etykieta oczywiście pojawiła się w związku z premierą samej whiskey. Dane te potwierdza wnuk Pappy'ego - Julian Proctor Van Winkle III. Rzecz jasna marka bourbonów Van Winkle pojawiła się wcześniej, jednak wersja Family Reserve 20YO zawitała na rynku dwie dekady temu, by dziś stać się jednym z najbardziej pożądanych przez miłośników bourbona.
Jak zapewne wiecie, są trzy wersje bourbona Pappy Van Winkle's Family Reserve: 15YO, 20YO i 23YO - jednak to wersja 20YO była z nich pierwsza. Kilka lat po jej premierze pojawiła się wersja 23YO (obecnie jeden z najdroższych aktualnie produkowanych bourbonów, którego cena sięga nawet 6.000 dolarów). Trzeci Pappy, 15YO, dołączył do pozostałych w 2004 roku.
Na początku zainteresowanie bourbonami Van Winklów było znikome. Właściciele sklepów z alkoholem nie raz mieli problem ze zbytem butelek w regularnej (niewygórowanej wówczas) cenie. Szczególnie dotyczyło to edycji z woskowaną szyjką. Do lat 90-tych uwielbieniem tłumów cieszył się za to Maker's Mark - do tego stopnia, że właściciel marki sprzedawał nawet puste butelki. Jednak przyszły lata 90-te XX wieku, a z nimi znaczący wzrost zainteresowania bourbonem i jego markami premium. Wśród takich marek znalazła się też marka Van Winkle. 20-letni Pappy okazał się strzałem w dziesiątkę. Apogeum uwielbienia osiągnął następnie Pappy 23-letni.
Dziś, aby kupić jakąkolwiek flaszkę z podobizną Pappy'ego, trzeba zapisać się do kolejki po... losy. Następnie w danym sklepie sprzedawca losuje szczęśliwców, którzy nabywają prawo do kupna konkretnej butelki (pisałem o tym tutaj). To, co dzieje się na rynku wtórnym, to kolejne szaleństwo - głównie cenowe. Doszło też i do tego, że szajka złodziei skradła skrzynki z butelkami Van Winkle (patrz tutaj i tutaj). Wygląda więc na to, że końca szaleństwa choroby (zwanej przeze mnie "Vanwinklozą") nie widać - jeśli ktoś chce, może sobie kupić drewnianą skrzynkę z karafką (pustą), kieliszkami i cygarem Van Winkle za jedyne... 825 dolarów czyli jakieś 3.000 zł (o czym między innymi wspominałem tutaj).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz