niedziela, 26 lutego 2012

NOWA LINIA BUTELKUJĄCA WILD TURKEY

Gruppo Campari, właściciel Wild Turkey Distillery, po niedawnym wybudowaniu zupełnie nowej destylarni (o czym pisałem tutaj) właśnie ogłosił plany budowy nowej hali z linią butelkującą. Wartość najnowszej inwestycji ma przekroczyć 40mln$, zaś linia ma rozpocząć pracę już pod koniec 2013 roku. Trzeba przyznać, że wszelkie obietnice Gruppo Campari co do absolutnie poważnego traktowania zakupionej destylarni nie były bez pokrycia.
Z przyczyn co najmniej praktycznych dobrze jest, jak linia butelkująca rozmieszczona jest w pobliżu magazynów leżakowych. Tak też było w przypadku bourbona Wild Turkey, ale tylko do 2006 roku. Wtedy to ówczesny właściciel Pernod-Ricard zamknął oryginalną halę butelkującą w Lawrenceburgu (w stanie Kentucky) i cały zabieg butelkowania i konfekcjonowania przeniósł początkowo o 100 mil dalej do Lawrenceburga w stanie Indiana (do destylarni LDI - Lawrenceburg Distillers Indiana), by nieco później rozpocząć butelkowanie bourbona Wild Turkey w oddalonym już o 700 mil budynku Hiram Walker w Fort Smith w stanie Arkansas.
Planowana nowa hala butelkująca będzie, jak się okazuje, butelkować nie tylko whiskey Wild Turkey, lecz także wódkę Skyy (Skyy Spirits jest oficjalną dywizją Campari USA, zarządzającą marką Wild Turkey).

4 komentarze:

  1. Rozumiem, że to jest budynek nowej destylarni? Co myślisz o takich zmianach w skali produkcji - z dnia na dzień dwukrotne zwiększanie. Amerykanie mają mniejszy problem z beczkami niż Szkoci bo leżakują w nowym dębie i mają go pod dostatkiem, ale czy nie jest tak, że zwiększenie produkcji na taką skalę musi odbyć się kosztem jakości?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to budynek nowej destylarni.
      Co do twoich pytań Tomku:
      Myślę, że ani mała skala produkcji nie gwarantuje wysokiego poziomu produktu, ani duża nie musi oznaczać jego spadku. Tak naprawdę to wciąż Wild Turkey nie będzie największą destylarnią bourbon whiskey, są znacznie większe. Może tylko szkoda, że do lamusa odchodzą stare budynki destylarniane (choć mam nadzieję, że nie zrównają ich z ziemią, a wymyślą inny sposób ich wykorzystania).
      Zwiększanie skali produkcji bourbona w obliczu niezwykle i wciąż rosnącego światowego popytu na ten gatunek whiskey jest nieuniknione. Ostatnimi laty zrobił to Heaven Hill, Makers Mark czy Buffalo Trace. Teraz przyszedł czas na Wild Turkey - a że akurat tam wszystko prawie budują całkiem nowe, no cóż...
      Co do beczek, to chyba się z tobą nie zgodzę - Szkoci wciąż namiętnie kupują używane beczki od Amerykanów, a tu póki co deficytu na rynku nie widać. Skala produkcji rośnie, to i podaż używanych beczek będzie rosła. Skoro Szkoci, to "centusie", to muszą być skazani na uzależnienie od dostaw beczek z zewnątrz, tylko po to, by w prawie każdej szkockiej single malt było choć tchnienie amerykańskiego bourbona (odwrotnie jest to nie do pomyślenia:)

      Usuń
  2. Oczywiście, że poza beczkami do finiszowania, niemal wszystkie beczki szkockie są z USA. Nawet jeśli Szkotom łatwo je kupić, niektóre destylarnie whisky słodowej (nie mówiąc już o blendach), które produkują whisky masowo, wypełniają beczki po 5-6 razy zamiast kupować nowe beczki. Zakładam, że od zakupu nowych beczek powstrzymuje je chęć obniżenia kosztów. Zatem zwiększenie produkcji jednak odbija się na jakości. Zastanawiam się czy takie tendencje mogą przejawiać się także na innych etapach produkcji ---> np. skrócenie czasu fermentacji, zastosowanie innych drożdży, mniej wymagające kryteria dot. zbóż itp. Może to tylko moja fobia masowości, ale chyba nie do końca :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nie mówiłem - Szkoccy centusie. Ciekaw jestem, czy destylarnie, które, jak mówisz, napełniają beczki po kilka razy, informują swoich klientów, w których butelkach taki mierny destylat jest sprzedawany.

      Usuń