Ponieważ w związku z tym filmem pojawiło się też sporo sprzecznych informacji, postanowiłem w tym chaosie trochę posprzątać.
Przede wszystkim pożar ten nie jest z ostatniej chwili. Wydarzył się w 2003 roku czyli 12 lat temu. Po drugie, nie dotyczył on destylarni. To, co widać na filmie, to płonąca whiskey, pochodząca z magazynu leżakowego należącego do Jima Beama, a nie z jego destylarni. Beam ma dwie destylarnie - w Clermont i w Bostonie (obie w Kentucky). Pożar wydarzył się nieco na północ od Bardstown i wynikł wskutek uderzenia piorunu. Część płonącej whiskey wyciekła do pobliskiego zbiornika retencyjnego, co zaskutkowało efektownym ognistym wirem.
Trafiony dopustem bożym magazyn mieścił około 800.000 galonów whiskey, był więc relatywnie nieduży. W jego miejsce Beam wybudował już dwa razy większy (mając obecnie 72 magazyny leżakowe w sumie).
Samo miejsce, w którym sfilmowano pożar, nie miało w swojej historii wiele szczęścia. Destylarnia powstała prawdopodobnie w 1881 roku i nazywała się z początku S.P. Lancaster. Pierwszy pożar wydarzył się tu w 1901 roku. Destylarnię odbudował po zniesieniu prohibicji Kenner Taylor (syn słynnego Edmunda H. Taylora). Kolejny pożar wybuchł tu w 1968 roku. Spłonął wówczas również jeden z magazynów. Już rok później ówczesny właściciel zamknął definitywnie tamtejszą destylarnię, którą ostatecznie nabył Beam, aby używać wyłącznie magazynów leżakowych (nie zaś samej destylarni). Nowy właściciel wyłożył sporo pieniędzy w ich renowację, po czym stracił kilka odrestaurowanych magazynów wskutek tornada, jakie przeszło przez to miejsce w 1974 roku.
Ot i cała historia ognistego wiru i pechowej destylarni...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz