niedziela, 4 marca 2012

WILD TURKEY 81 RYE

Wild Turkey Distillery (o której ciągle coś ostatnio piszę) wypuszcza właśnie na rynek najnowszy swój produkt. Tym razem to Rye Whiskey (min.51% żyta w recepturze), będąca dziełem Eddie'go Russella, syna słynnego mistrza Jimmy'ego Russella. Wild Turkey 81 Rye będzie mieć zawartość alkoholu na poziomie 81 proof (40,5%). Jest to już druga kompozycja Eddie'go ze zmniejszoną do tego poziomu zawartością alkoholu. Poprzednio był to Wild Turkey 81 Bourbon, o którym pisałem na mojej www (patrz tutaj).
Najnowsze dzieło jest mieszanką destylatów 4- i 5-letnich i pojawi się w amerykańskich sklepach jeszcze w marcu w cenie 22,99$ za 750ml butelkę.
W sumie to dobrze, że portfolio Wild Turkey wciąż się poszerza. Dobrze też, że oferta Wild Turkey stara się trafić w każdego klienta, również tego niewprawionego do obcowania z siłą palety whiskey spod znaku Dzikiego Indyka. Jednak ja osobiście, mimo tych wszystkich plusów o charakterze jedynie marketingowym, zdecydowanie ubolewam nad tak prowadzoną polityką produktową destylarni. Piękno i oryginalność whiskey Wild Turkey, wśród wielu innych czynników, zawierało się również (a może przede wszystkim) w dość wyjątkowej zawartości alkoholu 101 proof (51%). Każdy miłośnik bourbona nie mógł pozostać obojętny wobec potęgi palety Dzikiego Indyka i każdy wiedział, że zawdzięcza ją Jimmy'emu Russellowi. To przede wszystkim on uwielbia swoją whiskey właśnie z taką zawartością alkoholu i przyzwyczaił swoich wiernych fanów do tego, że jest człowiekiem nieugiętym w poglądach na aspekty produkcji swojej whiskey.
A teraz cóż... Byłem już zawiedziony lekko zubożałą paletą Wild Turkey biorąc do ust whiskey Russell's Reserve (45%). Teraz "moc" spada do mizernego 40,5% i aż boję się pomyśleć, co poczuję (lub raczej -czego nie poczuję) sięgając po kieliszek Wild Turkey 81. Firma przerzuca odpowiedzialność na tzw. oczekiwania rynku i asekuracyjnie twierdzi, że to dzieło nie konserwatywnego ojca, ale nowoczesnego syna. Przyznam, że aż mnie trochę trawi od środka myśl, że taką historyjkę sprzedaje taka destylarnia - no ale niezależnie od klasy marki Wild Turkey (a tę wciąż uważam za wielką, choć nie wiem, jak długo jeszcze) i tam zaczyna rządzić komercja - szkoda...
A co Wy myślicie o nowej strategii destylarni Wild Turkey?

2 komentarze:

  1. Z rye whiskey do tej pory miałem okazje spróbować "żółtego" Jim Beama. Ciekawy i wart spróbowania. Co do strategii Wild Turkey to wypadałoby zachęcić jakiegoś dystrybutora w Polsce do odważnej decyzji i sprowadzenia go na półki sklepowe. Taki krok poczyniono już z Four Roses w ostatnim czasie (w pobliskim markecie dostępny także single barrel oraz small batch w atrakcyjnych cenach). Czas na Wild Turkey i ich bourbonowe dzieła!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całkowicie się z Panem zgadzam. Uważam, że rynek miłośników whiskey w Polsce zasługuje wreszcie na szeroką ofertę whiskey z logo Dzikiego Indyka. To naprawdę znakomitej jakości whiskey (pisałem o niej w lutowym wydaniu miesięcznika "Rynki Alkoholowe") i już czas, by zajął się nimi jakiś poważny tutejszy importer i dystrybutor.
      Co do Straight Rye Whiskey - w Polsce, szczególnie w niektórych sklepach internetowych, jest już całkiem niezły wybór żytniej whiskey (wziąwszy pod uwagę fakt, że nie każda destylarnia bourbona destyluje w ogóle rye, a jeśli już, to zaledwie kilka razy w roku).
      Ze stajni Jima Beama można u nas kupić jeszcze Old Overholt Rye (podobny w palecie do JB Rye) oraz dziwaczną Ri1, która jest stanowczo zbyt droga w zestawieniu z tym, co sobą prezentuje.

      Usuń