wtorek, 23 grudnia 2014

MGP DISTILLERY - CZYLI O TYM, JAK SKROMNOŚĆ POPŁACA

„Producenci whisky generalnie nie przepuszczają okazji, by opowiedzieć publicznie swoją historię – czy to na oficjalnych spotkaniach czy też na łamach przeróżnych mediów, tak czytanych, jak oglądanych. Dziennikarze nie muszą więc specjalnie intensywnie pukać do drzwi whisky-makerów, by otrzymać od nich sporą nierzadko garść historii i nowości z życia ich destylarni. Dotyczy to również destylarni whisky w USA. Jest jednak jeden wyjątek, który do niedawna zwał się LDI, dziś zaś zwie się MGP.
Destylarnia - cień
Historia tego miejsca sięga ponad 160 lat wstecz. W tym czasie destylarnia wielokrotnie zmieniała właścicieli i nazwy. Przez blisko 70 lat firma zwana Rossville oraz Walsh, należała do Seagramsa. W 2007 roku firma po raz kolejny zmieniła nazwę, tym razem na Lawrenceburg Distillers Indiana (LDI). Dopisek „Indiana” był tu o tyle znaczący, że w amerykańskim whisky-biznesie miasto Lawrenceburg zdążyło zapisać się złotymi zgłoskami, jednak nie to w stanie Indiana. Istnieje otóż inny Lawrenceburg, ale w stanie Kentucky. To właśnie tam funkcjonują dziś chociażby tak znane i znaczące destylarnie bourbon whiskey, jak Wild Turkey czy Four Roses. By przypadkowa zbieżność nazw nie mieszała w głowach fanom american whiskey, trzeba było jakoś zaznaczyć, że chodzi wszak o Lawrenceburg, ale zupełnie inny.
Jak okazało się w 2011 roku, LDI miała nie być ostatnią nazwą destylarni w jej historii. Wówczas to destylarnię od Angostruy przejął koncern MGP Ingredients i, poniekąd z automatu, zmienił nazwę destylarni z LDi na MGP właśnie.
            Choć wielu zna whiskey pochodzące z MGP, to jednak najczęściej nie ma tego świadomości. Co więcej, mało kto nawet wie, że taka destylarnia w ogóle istnieje. Szczególnie obeznani w smakach i aromatach bourbon czy rye whiskey rodem z MGP są mieszkańcy Ameryki. Wśród wielu znanych i lubianych tam marek są takie, jak Templeton, Redemption, Temptation, Riverboat, Big Bottom i inne (na których wyliczanie szkoda tu miejsca). Nawet marki uznane na świecie, jak Dickel Rye, Bulleit Rye i High West Randesvous Rye oparte są na destylatach z MGP. Czyżby zatem mało komu znana destylarnia z Indiany miała w swoim portfolio tak wiele marek whiskey amerykańskiej? Nic bardziej mylnego. Prawda jest taka, że MGP Distillery nie posiada żadnej własnej marki, którą mogłaby zaznaczyć swoją obecność na rynku (Bulleit i Dickel należą do Diageo, zaś pozostałe marki do rozlicznych mikrodestylarni). Mimo to ma się znakomicie i trzeba przyznać, że wciąż się rozwija. Jak to jest możliwe?
MGP to duża firma, która sama destyluje i maturuje swoje whiskey, a nawet je butelkuje, jednak nie dla siebie, a dla innych odbiorców. Wygląda to najczęściej tak, że rzesze posiadaczy różnych marek american whiskey kontraktują świeże destylaty lub (co częściej) gotowe whiskey w MGP. Wielu nawet ich nie butelkuje, zlecając całokształt prac konfekcyjnych destylarni z Indiany. Inną metodą pozyskiwania whiskey z MGP jest wolny rynek beczek zwany „bulk whiskey”, choć ten bywa nieprzewidywalny tak w podaży, jak i cenie, stąd większość woli „swoją” whiskey kontraktować.
Do całokształtu opisu działalności MGP dodam, że firma oprócz rye whiskey i bourbon whiskey destyluje również wódkę i gin (oczywiście jako produkty zakontraktowane). To jedna z największych i najbardziej zapracowanych destylarni w USA. Jednego wszakże, jak własnych marek, nie zwykła jeszcze robić – mówić o sobie.
“Większość naszych whiskey pochodzi właśnie stamtąd” – jak o MGP mówi David Schmier, prezes Dynamic Beverages (właściciela takich marek american whiskey, jak Redemption i Temptation) – „Jakość destylatów jest fantastyczna. Chcielibyśmy ich więcej, jednak rye whiskey generalnie jest w deficycie. Mają też odpowiednich ludzi, z którymi znakomicie się współpracuje.” Podobną opinię o MGP i jej whiskey mają ludzie z Diageo, do którego należy m.in. Bulleit Rye. „Pracujemy nad naszą whiskey razem z Gregiem Metze [mistrzem destylacji MGP] od wielu lat.” – mówi Tom Bulleit, fundator marki – „Wybraliśmy LDI [MGP], ponieważ uważamy, że są najlepsi w tym, co robią. Tak my, jak i ludzie z LDI, wierzymy, że produkujemy znakomitą smakowo whiskey, którą uwielbiają również konsumenci.”
Niestety niewielu dziennikarzy (jeśli ktokolwiek) dysponuje podobnymi wypowiedziami ze strony pracowników MGP. Greg Metze na przykład, zapytany w swoim czasie o kilka kwestii związanych z produkcją i sprzedażą whiskey przez MGP stwierdził, że nie ma upoważnienia do udzielania wywiadów na ten temat.
Karaibski mariaż i Amerykański rozwód
            MGP Distillery, to destylarnia o naprawdę sporych mocach przerobowych. Zgodnie z garścią oficjalnych danych destylarnia dysponuje 35 kadziami fermentacyjnymi i dziesięcioma aparatami destylacyjnymi. Roczna produkcja w MGP sięga 28 mln tzw. proof gallons (czyli ponad 106 mln litrów destylatów o zawartości alkoholu 50%). Destylarnia do 2001 roku była w rękach wspomnianego już wyżej Seagramsa. Następnie przeszła w ręce Pernod-Ricard, który niedługo później, bo w 2007 roku, sprzedał ją koncernowi Angostura Ltd. To właśnie wtedy pojawiła się nazwa LDI – Lawrenceburg Distillers Indiana. Mniej więcej w tym samym czasie karaibska Angostura zakupiła również starą Charles Medley Distillery w Owensboro, Ky, której nazwę zmieniła na CMDK – Charles Medley Distillers Kentucky. Wszystko wskazywało na to, że Angostura dołączy tym samym do czołowych właścicieli destylarni whiskey w USA. Prawda dziś jest jednak taka, że projekt CMDK nie wypalił, a LDI wystawiona została w 2011 roku na sprzedaż.
Nie byli tym faktem zdziwieni ci, którzy wiedzieli, że po kryzysie finansowym właściciel LDI z siedzibą na Karaibach praktycznie do zera ograniczył przepływ pieniędzy do Indiany. Zaprzestano również prac nad restauracją CMDK. LDI była nagle zdana wyłącznie na siebie. Odcięta od źródeł finansowania nie mogła zapewnić wystarczających wobec popytu ilości beczek na rynku bulk whiskey. Nieco lepiej sytuacja destylarni przedstawiała się w aspekcie sprzedaży whiskey zakontraktowanej. Choć po przejęciu destylarni przez Angosturę, firma straciła dawnych kontrahentów od Pernoda, to jednak zostali ci od Seagramsa (z marką Seven Crown), jak również pojawili się nowi, na czele z Diageo i jego Dickel Rye  i Bulleit Rye.
Seagramsowska Seven Crown Whiskey praktycznie od zawsze powstawała w LDI. Dla tej destylarni to jeden z najlepszych aspektów jej działalności, bowiem whiskey ta w ¾ oparta jest na grain whiskey, a zaledwie w ¼ na straight whiskey. Oba te rodzaje destylatów MGP robiło od podstaw i to mniej więcej w tych samych proporcjach…….”
Jeśli chcecie wiedzieć więcej na temat destylarni MGP of Indiana (niedawnej LDI), zapraszam do najnowszego, grudniowego wydania miesięcznika Rynki Alkoholowe, gdzie możecie przeczytać cały mój artykuł. Serdecznie zapraszam i życzę miłej lektury.
Tomasz Falkowski
http://american-whiskey.cba.pl/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz