wtorek, 28 maja 2013

KOD ETYKIETY 2 - CZYLI JAK WYBRAĆ DOBREGO BOURBONA I NIE PRZEPŁACIĆ

"W poprzednim odcinku „Kod etykiety…” wyjaśniłem prawdziwe i praktyczne z punktu widzenia konsumenta znaczenie najczęściej spotykanego na butelkach bourbona napisu „Kentucky Straight Bourbon Whiskey”. Starałem się również podpowiedzieć, jak odpowiedzialnie traktować jeden z najczęstszych aspektów branych pod uwagę przy zakupie whisky, czyli jej wiek  W tym artykule kontynuuję rozkodowywanie etykiety bourbon whiskey omawiając kolejne łatwe do odnalezienia i nieraz trudne do właściwej interpretacji napisy.
Proof - To wyraz, który z łatwością namierzymy gdzieś na dole etykiety bourbon whiskey. W języku angielskim wyraz proof oznacza dowód. Tylko czemu tak naprawdę ów dowód miałby dowodzić (a zwłaszcza liczby zawsze towarzyszące takiemu zapisowi, na przykład 80 proof czy nawet 120 proof). Otóż zapisy te oznaczają nic więcej, jak tylko zawartość alkoholu w destylacie znajdującym się w oglądanej przez nas butelce. Prawie pewnym jest, że obok zapisu wartości proof (chociażby wspomniane już 80 proof) zawsze odnajdziemy też bardziej nam przyjazny, bo względnie zrozumiały, zapis w procentach (adekwatnie do poprzedniego nawiasu będzie to 40%). Z prostej arytmetyki wynika zatem, że amerykańska miara zawartości alkoholu 1 proof oznacza 0,5%. Zatem whiskey z zawartością alkoholu powiedzmy 50% oznaczona będzie na etykiecie bourbona w postaci dwukrotnie większej liczby czyli 100 proof. No dobrze, tylko co z tą wiedzą zrobić, stojąc przy półce sklepowej.
Jedno jest tu pewne – im mniejsza zawartość alkoholu, tym większa zawartość wody w produkcie. W efekcie kupując whiskey 80 proof (mniej nie może być ze względów prawnych) powinniśmy zapłacić za nią relatywnie mniej, niż za odpowiadającą jej jakością whiskey, ale o zwiększonej wartości procentowej. Piszę powinniśmy, bo rzecz jasna na ostateczną cenę produktu ma wpływ także szereg innych czynników, niekoniecznie pragmatycznie uzasadnionych. Czy zatem szukać bourbon whiskey o większej wartości proof? No i ile wynosi jej górna granica?
Mniejsza zawartość alkoholu przekłada się na większą łagodność odczuć czyli, ujmując rzecz po ludzku, na mniejsze szczypanie w język. Zatem bourbony z zawartością alkoholu rzędu 80-100 proof polecałbym początkującym amatorom gatunku. Nie da się jednak ukryć, że ostatnimi czasy fani wody życia coraz powszechniej preferują trunki o zawartości alkoholu przekraczającej 100 proof (50%) i ma to swoje mocne uzasadnienie. Bourbon z wyższą zawartością alkoholu zachowuje znacznie więcej walorów swej palety aromatyczno-smakowej i przez to stanowi cenniejszy łup dla poszukiwacza dobrej american whiskey. Oczywiście taka whiskey musi być droższa, ponieważ im mniej dolanej wody do destylatu przy jego butelkowaniu, tym mniej butelek się nim napełni. Jednak warto za tę odrobinę luksusu zapłacić. Zetknięcie się z eksplodującym wręcz bogactwem smaków bourbonem jest doświadczeniem jedynym w swoim rodzaju, którego echo w postaci tzw. finiszu odczuwa się jeszcze przez długi czas po degustacji.
W chwili opróżniania beczek z bourbonem, whiskey ta w swej zawartości alkoholu najczęściej oscyluje wokół 110-130 proof (55-65%), a może i wyżej. Wynika to z dwóch faktów. Po pierwsze, amerykańscy destylatorzy napełniają swoje beczki destylatem o zawartości alkoholu około 110 proof (Wild Turkey, Four Roses) lub z maksymalną dozwoloną prawnie zawartością 125 proof (Heaven Hill, Buffalo Trace). Po drugie w ciepłym i dość suchym klimacie Kentucky (to właśnie z tego stanu pochodzi ponad 90% wszystkich bourbonów) przez pory beczki paruje głównie woda. Skutkuje to z reguły sukcesywnym wzrostem zawartości alkoholu w leżakowanej whiskey i to ściśle skorelowanym z czasem owego leżakowania. Rekordzistką w tej kwestii zdaje się wciąż być jedna z najlepszych bourbon whiskey na świecie – George T. Stagg, oferowana na rynku z zawartością alkoholu dokładnie taką, jak w beczce w chwili jej opróżniania (barrel proof). Wartość ta nierzadko przekracza poziom 140 proof (70%).
Podsumowując zatem kwestię optymalnej zawartości alkoholu w bourbon whiskey z punktu widzenia wartości jej zakupu należy stwierdzić, że najcenniejsze są butelki z etykietą opatrzoną napisem Barrel Proof (lub rzadziej Barrel Strength, Cask Strength czy Uncut). Wówczas mamy gwarancję, że po opróżnieniu beczki do naszej bourbon whiskey nie dolano ani kropli wody i że nasz zakup skutkuje satysfakcją posiadania bourbona w jego prawie czystej postaci. Dlaczego jednak tylko prawie? Odpowiedź na to pytanie znajdziecie tuż poniżej......."
Oczywiście to tylko fragment całego artykułu, który znajdziecie właśnie w najnowszym, majowym numerze miesięcznika Rynki Alkoholowe. Artykuł ten stanowi drugi odcinek z cyklu "Kod etykiety...". Pierwszy pojawił się w numerze kwietniowym, o czym pisałem tutaj. Trzeci ukaże się w numerze czerwcowym, do lektury którego również zapraszam, jednak dopiero za miesiąc.

9. EDYCJA SINGLE OAK PROJECT

Na początku maja Buffalo Trace Distillery zaprezentowała 9. już edycję swojego wielkiego Single Oak Project (SOP).  Na temat tego projektu już wielokrotnie pisałem na blogu (między innymi tutaj). Tym razem zróżnicowane zostały takie elementy produkcji bourbon whiskey, jak:
- receptura = bourbon  żytni (rye recipe) oraz pszeniczny (wheat recipe)
- wielkość słoi drewna dębowego = wąskie - tight, średnie - average oraz szerokie - coarse
- sekcja pnia dębu użyta do zestawienia beczek = górna oraz dolna
Pozostałe aspekty są w tej edycji identyczne czyli:
- zawartość alkoholu podczas napełniania beczek (entry proof) = 125 proof (62,5%)
- magazyn leżakowy = tzw. concrete floors (warehouse L)
- stopień wypalenia beczki = #3 char
- sezonowanie klepek dębowych = 6 miesięcy
Znającym temat przypomnę (nieznającym - nadmienię), że cały czas trwa ranking najlepszej beczki (z najlepszym bourbonem rzecz jasna). Przez jaki s czas na pierwszym miejscu rankingu była beczka #97. Obecnie listę rankingowa otwiera beczka #106 (ja jestem w posiadaniu butelki z beczki #88 - patrz tutaj). 
Oferta butelek ze wszystkich 192 beczek pojawia się raz na kwartał począwszy od 2011 roku i potrwa do 2015 roku, obejmując zawsze 12 butelek o pojemności 375ml. Numery beczek użytych do najnowszej edycji SOP, to: 5,6,37,38,69,70,101,102,133,134,165,166. Cena na rynku pierwotnym wyniesie 46$ za butelkę. W Europie tradycyjnie będzie ona co najmniej dwa razy wyższa.
Więcej informacji na temat Single Oak Project znajdziecie na stronie SOP (tutaj).

poniedziałek, 13 maja 2013

GOLD BARREL, BLUE BARREL

Od około pół roku na półkach krajowych sklepów i stoisk z alkoholem obecne są coraz powszechniej dwie amerykańskie whiskey o nazwie Gold Barrel oraz Blue Barrel. Wyglądają całkiem normalnie, niewiele kosztują. Tylko skąd się wzięły i czym tak naprawdę są?
Na rynek wprowadził je Stock Polska, który w swych materiałach prasowych o swoich nowych produktach pisze tak:
- Gold Barrel:
"Wyjątkowa kompozycja stworzona na bazie oryginalnego amerykańskiego bourbona z dodatkiem naturalnych aromatów, doskonale podkreślających jego smak i pochodzenie. Whiskey jest słodkawa o dość ostrym aromacie, który osiąga dzięki wyraźnie wyczuwalnej nucie pieprzowej."
- Blue Barrel:
"To amerykańska whiskey pochodząca z Bardstown w stanie Kentucky - miasta uważanego za światową stolicę tego trunku. Produkowana z dojrzałych ziaren kukurydzy, które poddawane są procesowi fermentacji i destylacji, po czym trzy lata dojrzewa w nowych, świeżo zwęglonych dębowych beczkach. Nabiera w nich głębokiej barwy i delikatnego dębowego aromatu, który przeplata się z nutami karmelu i wanilii."
Prawda, że piękne opisy? Powielają je namiętnie wszelakie zainteresowane tymi whiskey portale i serwisy (w sumie ja teraz też :). Jeśli do tego dołożymy naprawdę kuszącą, jak na american whiskey, cenę (Gold 0,7 w cenie ok. 35 zł i Blue 0,7 w cenie ok. 40 zł), to można by się nawet spodziewać sukcesu rynkowego tych trunków. Jednak proponuję w tym momencie wszystkim szklankę... zimnej wody, bo opis, to jedno, a odczucia po spożyciu tych dziwadeł, to drugie.
W sumie z powyższych dwojga lepszym zakupem okaże się Blue Barrel, choć z pewnością nie dobrym. Niby bourbon, i to 3-letni (czyli szału nie ma zważywszy na obecny 6-letni standard). Jednak etykieta mówi tylko: "American Whiskey" . Oznacza to, że whiskey znajdująca się w butelce bourbonem już nie jest. Opis dystrybutora kwieciście opowiada o bourbonie, jakiego użyto do tej edycji, jednak ani słowa o tym, co dodał do niego później.
Jeszcze gorzej jest w przypadku Gold Barrel. Tu dystrybutor już w swojej notatce zupełnie nie ukrywa, że nawrzucał do środka chemii, choć nazywa ją elegancko "naturalnymi aromatami". Całość smakuje porażająco. Do niedawna myślałem, że nic gorszego (w moich doświadczeniach z whisky wszelaką) nad czerwonego Johnnie Walkera mnie nie spotka, ale myliłem się. Za te pieniądze, za które nabyć możecie Gold Barrela i Blue Barrela, polecam kupić poczciwą polską czystą i zaprawić ją po swojemu (o ile jest to konieczne). Będzie i smaczniej i zdrowiej. A od takich substytutów prawdziwej American Straight Whiskey trzymajcie się jak najdalej. Sprawdziłem na sobie.

piątek, 3 maja 2013

KOLEJNE PLOTKI NT. MAKERS MARK

Ostatnimi czasy w świecie miłośników american whiskey, w tym przede wszystkim fanów marki Makers Mark (MM), wciąż krążą przeróżne plotki dotyczące tego kultowego bourbona. Niedawno pisałem o ewentualnych zmianach w zawartości alkoholu oferowanej przez MM whiskey tutaj i tutaj
Tym razem chodzi o rozpowszechnianą w ostatnich tygodniach na forach internetowych plotkę, jakoby MM zamierzał zrezygnować z wszelkich rozmiarów swoich butelek z wyjątkiem tych o pojemności 750ml i 1000ml. Zważywszy na ostatnie plany i posunięcia w zarządzie MM (a w zasadzie Beam Inc. - właściciela MM) należało się mimo wszystko spodziewać czegoś na rzeczy.
Małe śledztwo wykazało, że rzeczywiście MM ma mały problem z zaspokojeniem zapotrzebowania rynku na swój produkt. W związku z tym ograniczy (a nie zlikwiduje) ofertę swojej bourbon whiskey w wersji o pojemności 1750ml (1,75 l), by móc sprostać popytowi w wersjach bardziej cywilnych (tj. wspomniane wyżej 750 i 1000 ml). Informacja ta nie została podana do publicznej wiadomości, egzystując jedynie wśród ludzi z branży. To jednak wystarczyło, by rumor wokół sprawy się podniósł. 

środa, 1 maja 2013

KOD ETYKIETY 1 - CZYLI JAK WYBRAĆ DOBREGO BOURBONA I NIE PRZEPŁACIĆ


".........Na półkach krajowych sklepów z alkoholem od pewnego czasu można stwierdzić coraz większy wybór tzw. „brązowych spirytusów”. Wśród nich, obok koniaków, niepodzielnie panuje whisky szkocka z szeroko reprezentowaną grupą single maltów. Od niedawna jednak pośród rzędu butelek ze szkocką wodą życia coraz odważniej pojawiają się whisky amerykańskie z bourbonem na czele. Oznacza to ni mniej, ni więcej, że rośnie nam krajowa rzesza fanów American Straight Whisky, co muszę przyznać, bardzo mnie cieszy. Powoli, acz sukcesywnie, bourbon wyzwala się z okowy bycia postrzeganym, jako niewyszukany trunek kowbojów. Coraz częściej bourbon reprezentowany jest przez znakomite przykłady mistrzostwa amerykańskich destylatorów, wzbogacając sobą prawdziwą ekstraklasę gatunku. Jak nie zgubić się w rosnącej gęstwinie oferty i jak dobrze odczytać hasła na etykietach bourbonów, by za odpowiednią cenę nabyć odpowiadającą jej jakością whisky i nie przepłacić – o tym w poniższym artykule.
Kentucky Straight Bourbon Whiskey
            To właśnie taki napis (obok nazwy marki) najczęściej przeczytamy na etykiecie, szukając butelki bourbona. Te cztery kluczowe słowa niosą za sobą dość znaczącą dawkę informacji. Czas zatem w pełni zrozumieć, co chcą nam powiedzieć amerykańscy destylatorzy, umieszczając na etykietach swoich produktów 4 magiczne słowa: Kentucky Straight Bourbon Whiskey.
            Zacznę od końca, a więc od znaczenia wyrazu whiskey. Amerykańską wykładnią znaczenia słowa whisky (w zapisach prawnych bez litery „e”) zajmuje się Alkohol and Tobacco Tax and Trade Bureau (TTB). W stosownych zapisach prawnych TTB czytamy, co następuje: „Whisky – destylat alkoholowy wyprodukowany z przefermentowanego zacieru zbożowego z zawartością alkoholu poniżej 190 proof [1% = 2 proof], co oznacza, że destylat ten posiada smak, aromat oraz właściwości ogólnie przypisane dla whisky, leżakowany w dębowych naczyniach i butelkowany z zawartością alkoholu nie mniejszą niż 80 proof  oraz mogący zawierać mieszankę takich destylatów, wobec których nie określono specyficznych standardów identyfikacyjnych.” Co to oznacza w praktyce? Otóż whisky powstaje ze zbóż, podobnie jak wódka, jednak z mniejszą zawartością alkoholu, co ma zapewnić zachowanie odpowiedniego bogactwa elementów zbożowych w destylacie. Ponadto whisky musi leżakować w drewnianych naczyniach czyli najczęściej w beczkach. Niestety zapis ten nie reguluje minimalnego czasu leżakowania. Wystarczy więc wlać do beczki świeży destylat, odczekać powiedzmy 5 minut, po czym wylać z beczki już pełnoprawną whisky. Rzecz jasna walory smakowe tak „wyleżakowanej” whisky, to już zupełnie inna kwestia. Ponadto prawo zezwala na dodawanie do whisky neutralnych spirytusów zbożowych (GNS) czyli poniekąd wódek. Jeśli zajdzie potrzeba, można też taką whisky wzbogacić barwnikami czy dodatkami smakowymi – byle by całość nie odbiegała od właściwości, smaku i aromatu przypisanych dla whisky. Szczerze przyznam, że póki co nie brzmi to obiecująco. Na szczęście tuż przed wyrazem whisky jest inny wyraz – bourbon.
            Według TTB bourbon whisky, to: „whisky produkowana z zawartością alkoholu nie przekraczającą 160 proof z przefermentowanego zacieru zawierającego nie mniej niż 51% kukurydzy i leżakowana z zawartością alkoholu niewiększą niż 125 proof w wypalanych nowych naczyniach dębowych oraz mogącą zawierać mieszankę whisky tego samego typu.” A zatem bourbon whisky, to szczególny przypadek whisky, której receptura opiera się przede wszystkim na kukurydzy. Choć prawo nie mówi nic o innych zbożach w mieszance, to zwyczajem jest, że obok kukurydzy dopełnia ją słód jęczmienny oraz żyto (lub pszenica). Możliwa jest też receptura oparta w 100% na kukurydzy. Ponadto pod określeniem bourbon skrywa się wiadomość, że jest to whisky dużo bogatsza w doznania aromatyczno-smakowe z racji obniżonego percentażu po destylacji oraz przy zabeczkowaniu (entry proof). Wiemy też, że bourbona można zmieszać wyłącznie z innym bourbonem. Niestety wciąż nie mielibyśmy pewności co do wieku takiej bourbon whisky, gdyby nie kolejny wyraz z naszej wielkiej czwórki.
            Straight bourbon whisky, to alkohol: „potwierdzający standardy przypisane paragrafom dotyczącym whisky oraz bourbon whisky, leżakowany w określonych prawem dębowych naczyniach przez minimum 2 lata i więcej”. Widząc zatem napis „Straight Bourbon Whisky” mamy pewność, że w butelce spoczywa destylat co najmniej 2-letni. Czy ten czas wystarczy, by mieć do czynienia z dobrym bourbonem czy może powinien on leżakować dłużej? No i jak to odkodować stojąc przy półce w sklepie?
Po pierwsze bourbon whisky dojrzewa stosunkowo szybko z racji tego, że czyni to w beczce całkowicie dziewiczej i w dość ciepłym klimacie. Jednak osobiście polecałbym szukać bourbonów starszych niż 2-letnie. Łatwo to sprawdzić. Kolejny zapis prawa mówi, że jeśli bourbon whisky leżakowała krócej niż 4 lata, to jej wiek musi być oznaczony na etykiecie. A zatem jeśli nie znajdziemy oznaczenia wieku na butelce, to znaczy, że zawiera ona bourbona co najmniej 4-letniego. Oczywiście producent nie musi, ale może też oznaczać wiekiem whisky starsze (co zresztą często czyni). Przestrzegam jednak przed upraszczaniem interpretacji obecnych na etykietach cyferek w stylu – im starsza whisky tym lepsza – bo z tym akurat bywa różnie. Jedno jest pewne, jeśli będziecie mieć do wyboru bourbon whisky i straight bourbon whisky, sięgnijcie po tę drugą – naprawdę będzie lepsza.
            Czas na Kentucky, ostatni wyraz z naszej wielkiej czwórki. W zasadzie TTB nie określa norm, według których umieszczana jest nazwa stanu przy nazwie identyfikującej whisky, jako produkt alkoholowy. Zasada jednak jest taka, że jeśli producent ma życzenie wskazać nazwę stanu, to musi być to stan, w którym dokonała się destylacja tak oznaczanej whisky. Gwarantuję, że najczęściej natkniecie się na właśnie na Kentucky Straight Bourbon Whisky. Dlaczego właśnie Kentucky? Powody są co najmniej dwa. Po pierwsze aż 98% wszystkich bourbonów pochodzi właśnie z destylarni zlokalizowanych w tym stanie. Drugi powód, to prawdopodobnie sprzyjające warunki klimatyczno-środowiskowe, jakie panują w Kentucky – woda wapienna, połacie pól kukurydzianych i znakomite parametry pogodowe.
Jak zapewne zdajecie sobie sprawę, każdy stan w USA miewa też swoje własne, specyficzne tylko dla siebie przepisy. Tak też jest w przypadku stanu Kentucky. Według prawa tam panującego by na etykiecie bourbon whisky umieścić wyraz Kentucky, whisky ta musi leżakować w tym stanie minimum 1 rok i 1 dzień. Oczywiście nie brak bourbonów pochodzących z innych stanów, jak Virginia czy New York (choć wszystkie muszą powstawać na terenie Stanów Zjednoczonych)........"
To tylko fragment mojego najnowszego artykułu, jaki ukazał się w kwietniowym numerze miesięcznika branżowego Rynki Alkoholowe. Artykuł ten otwiera cykl tekstów, jakie zamierzam poświęcić właśnie umiejętności odpowiedniego odczytywania tekstu etykiet bourbon whiskey. 
Za miesiąc, w majowym wydaniu Rynków poruszę znaczenie napisów dotyczących zawartości alkoholu, procesu filtracji oraz produkcji bourbon whiskey zgodnie z wymogami "Bottled-In-Bond" Act. Serdecznie zapraszam do lektury.