wtorek, 27 marca 2012

WOODFORD RESERVE KENTUCKY DERBY 138

Destylarnia Woodford Reserve zaprezentowała właśnie najnowszą edycję limitowaną swojej Woodford Reserve Kentucky Straight Bourbon Whiskey - Woodford Reserve Kentucky Derby 138.
Kentucky Derby, to słynna amerykańska gonitwa, która w tym roku po raz 138. odbędzie się 05 maja. Jest to jedna z największych tego typu imprez w USA.
Od 1999 roku oficjalną whiskey, serwowaną podczas gonitwy jest właśnie Woodford Reserve. Za każdym razem destylarnia szykuje z tej okazji specjalną limitowaną edycję swojej whiskey, która sprzedawana jest w niepowtarzalnej butelce. Od roku 1999 po obecny w sumie ukazało się 14 butelek, z których każda udekorowana jest zupełnie inną grafiką, wykonaną przez innego artystę.
Najnowsza edycja Kentucky Derby 138 okraszona będzie grafiką wykonaną przez artystę grafika Michaela Schwaba, mieszkającego i tworzącego w Północnej Kaliforni. Sama butelka kształtem przypomina tę od Woodfrod Reserve Distillers Select. Jest od niej tylko trochę większa, bo 1-litrowa. Whiskey ma zawartość alkoholu 45,2% (90,4 proof) i sprzedawana będzie na rynku pierwotnym od kwietnia w cenie 42.99$.

poniedziałek, 26 marca 2012

EVAN WILLIAMS - ROCZNIKOWA WHISKEY OD HEAVEN HILL


"Była jesień 2006 roku, kiedy to Parker Beam, mistrz destylacji Heaven Hill Distilleries, kończył pracę nad wyborem beczek do kolejnej, jedenastej już edycji swojej utytułowanej rodziny bourbonów pochodzących z jednej beczki – Evan Williams Single Barrel Vintage. Choć od czasów pojawienia się Blanton’sa (piewszy na świecie single barrel bourbon) każda kolejna whiskey w wersji single barrel już nie wzbudza w konsumentach przesadnego entuzjazmu, to jednak tym razem miało być inaczej.
Niezależnie od rocznika Evan Williams Single Barrel Vintage (EWSBV) zawiera destylat 9-letni wydestylowany w konkretnym sezonie, oznaczonym na każdej butelce. W 2006 roku miał więc być zabutelkowany destylat z rocznika 1997. W sumie nic dziwnego by w tym nie było, gdyby nie fakt, że Heaven Hill Springs Distillery, gdzie do tej pory powstawał bourbon Evan Williams, spłonęła w 1996 roku. Evan Williams Single Barrel 1997 Vintage miał być zatem pierwszą edycją tej znakomitej serii rocznikowej, która nie była wydestylowana w destylarni należącej do Heaven Hill. Wraz z pożarem rozpoczęła się kilkuletnia destylacyjna wędrówka firmy pomiędzy zaprzyjaźnionymi destylarniami, która miała skończyć się w 1999 roku wraz z nabyciem Bernheim Distillery w Louisville.
Każdy rocznik bourbona EWSBV stanowi swoiste ucieleśnienie potencjału surowców, zdolności destylacyjnych i periodyki klimatu danego czasu. Jeśli do tego zadba się o stosowną reklamę i należytą skalę sprzedaży, popartą przystępną ceną, to sukces rocznikowego Evana Williamsa w zasadzie był i wciąż jest murowany. Na półki sklepowe trafiła właśnie najnowsza odsłona EWSB 2002 Vintage. Jak co roku, tak i tym razem, premiera nowego rocznika była hucznie obchodzona w październiku z udziałem najważniejszych osób w firmie oraz członków Bardstown Whiskey Society. Rok 2002 jest już czwartym rokiem obecności Heaven Hill Distilleries w nowej destylarni, która została zakupiona od Diageo na początku 1999 roku. Po nabyciu destylarni panowie Beam wprowadzili w niej szereg modyfikacji i zaimplementowali mnóstwo własnych rozwiązań, absolutnie niezbędnych do utrzymania dotychczasowego wysokiego poziomu destylowanej przez nich whiskey......."
Aby zapoznać się z dalszą częścią mojego artykułu dotyczącego rocznikowego bourbona Evan Williams Single Barrel Vintage i jego najbardziej tajemniczych edycji, zapraszam do najnowszego marcowego numeru miesięcznika Rynki Alkoholowe. Tam, jak co miesiąc, można przeczytać moje teksty, poświęcone american whiskey i nie tylko. Serdecznie zapraszam!

wtorek, 13 marca 2012

WHISKEY W KAPELUSZU

Oczywiście nie jest niczym nowym fakt, że za wieloma markami bourbon whiskey bezpośrednio nie kryje się wcale producent tej whiskey, a jedynie jej oficjalny właściciel (wydestylowanie, leżakowanie i nawet butelkowanie zlecając zupełnie innym podmiotom). Jednym z bardziej znanych przykładów podobnego procederu jest znana od lat na rynku amerykańskim Old Whiskey River, którą specjalnie dla słynnego artysty estradowego  Willie Nelsona od A do Z produkuje Heaven Hill Distilleries. Znanych jest też wiele przypadków, kiedy to tworzy się marki whiskey dla pojedynczych klubów nocnych czy innych tego typu przybytków.
Dziś postanowiłem wspomnieć o dość nietypowym przykładzie promocji marki bourbon whiskey, należącej do  słynnego w USA producenta ...kapeluszy. Chodzi o istniejącą od 1865 roku John B. Stetson Company, która od niedawna promuje wcale nie swoje najnowsze kapelusze, ale niejaką John B. Stetson Kentucky Straight Bourbon Whiskey. Jak można odczytać z etykiety, w butelce John B. Stetson znajduje się 4-letnia bourbon whiskey, sprzedawana w Stanach za niecałe 27 dolców. Jej marketingiem zajmuje się Vision Wine & Spirits LLC.
Czy whiskey sygnowana nazwiskiem kogoś, kto ma z nią cokolwiek wspólnego wyłącznie wtedy, kiedy jego zmysły mają fizyczny kontakt z napełnionym kieliszkiem, ma szanse podbić rynek choćby w rodzimym kraju? - tego nie wiem. Ale wiem na pewno, że postaram się wcielić w rolę Sherlocka Holmesa i namierzyć prawdziwego producenta tej whiskey w kapeluszu...

poniedziałek, 5 marca 2012

DISTILLER'S MASTERPIECE 20YO FINISHED IN PORT WINE CASKS

W 1999 roku guru świata american whiskey i mistrz destylacji James B. Beam Distilling Co. zarazem - Booker Noe - przeznaczył na finiszowanie w beczkach po koniaku swoją 18-letnią bourbon whiskey. Tak powstała pierwsza edycja Distillers Masterpiece - 18YO Cognac Cask Finished.
Po sukcesie pierwszej edycji Booker Noe zdecydował się o dwa lata starszą whiskey (20YO) sfiniszować w beczkach po porto. I stało się. Dzięki współpracy z Darylem Groomem z Geyser Peak Winery w 2001 roku powstało kolejne arcydzieło - Distillers Masterpiece 20YO Port Cask Finished, które po 11 latach swojej egzystencji wzbogaciło moją kolekcję american whiskey. Przepięknie stylizowana butelka opatrzona jest indywidualnym numerem i podpisami dwóch znamienitych twórców. To niezwykle rzadki okaz na rynku i przyznam, że jeden z moich najcenniejszych egzemplarzy. Po śmierci Bookera Noe wiadomo już, że nigdy więcej nie powstanie kolejne arcydzieło sygnowane imieniem i nazwiskiem starego mistrza.

niedziela, 4 marca 2012

WILD TURKEY 81 RYE

Wild Turkey Distillery (o której ciągle coś ostatnio piszę) wypuszcza właśnie na rynek najnowszy swój produkt. Tym razem to Rye Whiskey (min.51% żyta w recepturze), będąca dziełem Eddie'go Russella, syna słynnego mistrza Jimmy'ego Russella. Wild Turkey 81 Rye będzie mieć zawartość alkoholu na poziomie 81 proof (40,5%). Jest to już druga kompozycja Eddie'go ze zmniejszoną do tego poziomu zawartością alkoholu. Poprzednio był to Wild Turkey 81 Bourbon, o którym pisałem na mojej www (patrz tutaj).
Najnowsze dzieło jest mieszanką destylatów 4- i 5-letnich i pojawi się w amerykańskich sklepach jeszcze w marcu w cenie 22,99$ za 750ml butelkę.
W sumie to dobrze, że portfolio Wild Turkey wciąż się poszerza. Dobrze też, że oferta Wild Turkey stara się trafić w każdego klienta, również tego niewprawionego do obcowania z siłą palety whiskey spod znaku Dzikiego Indyka. Jednak ja osobiście, mimo tych wszystkich plusów o charakterze jedynie marketingowym, zdecydowanie ubolewam nad tak prowadzoną polityką produktową destylarni. Piękno i oryginalność whiskey Wild Turkey, wśród wielu innych czynników, zawierało się również (a może przede wszystkim) w dość wyjątkowej zawartości alkoholu 101 proof (51%). Każdy miłośnik bourbona nie mógł pozostać obojętny wobec potęgi palety Dzikiego Indyka i każdy wiedział, że zawdzięcza ją Jimmy'emu Russellowi. To przede wszystkim on uwielbia swoją whiskey właśnie z taką zawartością alkoholu i przyzwyczaił swoich wiernych fanów do tego, że jest człowiekiem nieugiętym w poglądach na aspekty produkcji swojej whiskey.
A teraz cóż... Byłem już zawiedziony lekko zubożałą paletą Wild Turkey biorąc do ust whiskey Russell's Reserve (45%). Teraz "moc" spada do mizernego 40,5% i aż boję się pomyśleć, co poczuję (lub raczej -czego nie poczuję) sięgając po kieliszek Wild Turkey 81. Firma przerzuca odpowiedzialność na tzw. oczekiwania rynku i asekuracyjnie twierdzi, że to dzieło nie konserwatywnego ojca, ale nowoczesnego syna. Przyznam, że aż mnie trochę trawi od środka myśl, że taką historyjkę sprzedaje taka destylarnia - no ale niezależnie od klasy marki Wild Turkey (a tę wciąż uważam za wielką, choć nie wiem, jak długo jeszcze) i tam zaczyna rządzić komercja - szkoda...
A co Wy myślicie o nowej strategii destylarni Wild Turkey?